Odchodzę od wiedźmińskich zmysłów. Mechaniki z gier, których nienawidzimy 😡
Spis treści
Odchodzę od wiedźmińskich zmysłów
Różnego rodzaju szóste zmysły to jedna z mechanik, które w ostatnim czasie eksploatuje się ponad wszelką miarę. Internet doszukuje się jej początków w tzw. trybie detektywa, a nawet – jeszcze wcześniej – w grach, w których korzystaliśmy z rozmaitych gadżetów (takich jak chociażby noktowizory), by zobaczyć to, co normalnie jest dla nas niedostępne.
Sądzę jednak, że pojawiła się ona znacznie wcześniej – w izometrycznych RPG. W Baldur’s Gate 2 po wciśnięciu odpowiedniego przycisku podświetlaliśmy leżące na ziemi rzeczy oraz wszystkie widoczne wyjścia (co było pomocne, bo świat obserwowaliśmy z rzutu izometrycznego). Nie miało to uzasadnienia fabularnego – było tylko mechaniką, która ułatwiała odnalezienie odpowiedniego przedmiotu lub wyjścia. W Diablo 2 korzystaliśmy z podobnego rozwiązania – po wciśnięciu klawisza ukazywało się to, czego nie mogliśmy dostrzec na zakrwawionej posadzce. Zresztą dodajmy, że w Hellfire, rozszerzeniu pierwszego Diablo, pojawiło się podobnie działające zaklęcie.
Współcześnie mechanice tej próbuje się nadać rozmaitą wartość (z różnym sukcesem). Jeśli graliście w Batmana: Arkham Asylum, z pewnością używaliście specjalnego trybu widzenia ukrytego w kostiumie Bruce’a Wayne’a, który pozwalał ocenić słabsze i mocniejsze punkty danego pomieszczenia, rozpoznać, czy przeciwnik posiada broń, lub po prostu patrzeć przez ściany. Tryb ten w odrobinę zmienionej formie stosuje się dziś w większości gier z gatunku action, a zdarza się nawet, że występuje on w RPG.
Zostało jeszcze 61% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie