9 najbardziej znienawidzonych misji w uwielbianych grach
Nawet najlepsze gry, jak Grand Theft Auto czy Call of Duty, czasem zawierają w sobie pojedyncze misje, przez które na krótką chwilę nienawidzimy tych w innych okolicznościach bardzo lubianych tytułów.
Spis treści
Zrobienie bardzo dobrej gry to nie lada sztuka, ale jeszcze większym wyzwaniem jest stworzenie produkcji, która utrzymuje wysoki poziom od początku do końca. Nawet w najlepszych tytułach zdarzają się dłużyzny czy fragmenty mocno odstające jakościowo od reszty. Czasem trafiają się nawet misje tak irytujące, że niemal udaje się im zniweczyć całe dobre wrażenie wypracowane przez wcześniejsze i późniejsze fragmenty rozgrywki. I właśnie na tych zadaniach skupiliśmy się w dzisiejszym zestawieniu. Przypominamy dziewięć najbardziej znienawidzonych misji, które uprzykrzały nam życie w uwielbianych grach.
Grand Theft Auto: Vice City – Demolition Man
INFORMACJE
- Na czym polegała misja? Na podkładaniu ładunków wybuchowych za pomocą zdalnie sterowanego helikoptera.
- Czemu jej nienawidzimy? Bo sterowanie helikopterem było bardzo problematyczne i maszynę łatwo można było rozbić, co w połączeniu z wyśrubowanym limitem czasowym tworzyło zabójczą mieszankę.
Grand Theft Auto: Vice City było drugą trójwymiarową odsłoną kultowego cyklu Rockstara. Tytuł ten przenosił nas z szaroburego Liberty City z GTAIII do mieniącego się kolorami i tonącego w kokainie miasta imprez i grzechu wzorowanego na Miami. Warstwa narracyjna została mocno rozbudowana, zestaw pojazdów powiększono m.in. o helikoptery i motory, a niepodrabialny klimat sprawiał, że dla wielu graczy to właśnie ta odsłona, a nie znacznie bardziej obszerne San Andreas czy współczesne GTAV, stała się tą ulubioną.
Vice City miało też jednak swoje problemy, z których na czoło wysuwał się nierówny poziom trudności misji – o ile gros z nich mogliśmy ukończyć bez większych kłopotów, kilka stanowiło nadmierne wyzwanie. Niesławą okryło się na przykład zadanie „The Driver”, w którym braliśmy udział w wyścigu ulicznym tak niesprawiedliwie ciężkim, że większość kończyła go, licząc na stosunkowo częste glitche wstrzymujące oponenta albo wręcz celowo blokując mu w różny sposób drogę. Nawet ta misja ustępowała jednak frustracji wywoływanej przez zadanie „Demolition Man”.
Początkowo zapowiadało się ono bardzo ciekawie – naszym celem było podłożenie ładunków wybuchowych na placu budowy wieżowca przy użyciu zdalnie sterowanego helikoptera. Brzmi jak wspaniała zabawa? Tymczasem rzeczywistość okazywała się koszmarem. Wyzwanie miało wyśrubowany limit czasu, zmieszczenie się w którym było niemal niemożliwe przez wyjątkowo niewygodne sterowanie. Bomby musieliśmy umieszczać bardzo precyzyjnie, tymczasem nasz helikopter wykazywał się wysoką nadsterownością i gibał we wszystkie strony, opornie wykonując polecenia.
Co ciekawe, problem ten dotyczył przede wszystkim użytkowników klawiatur – na padach wyposażonych w gałki analogowe obsługa bombowej zabawki okazywała się znacznie bardziej precyzyjna i łatwiejsza, dzięki czemu ukończenie misji „Demolition Man” nie sprawiało aż tylu problemów.