Risen 3 – walka z potworem morskim. Znienawidzone misje w uwielbianych grach
Spis treści
Risen 3 – walka z potworem morskim
INFORMACJE
- Na czym polegała misja? No na walce z potworem morskim.
- Czemu jej nienawidzimy? Bo musieliśmy walczyć jednocześnie z potworem i kiepskim sterowaniem żaglowcem.
W wyniku zawirowań licencyjnych po przygotowaniu trzech odsłon kultowego Gothica studio Piranha Bytes straciło prawa do marki i zostało zmuszone do stworzenia czegoś zupełnie nowego. Tak narodził się Risen, który całkiem udanie kontynuował tradycje poprzedniczek i doczekał się dwóch sequeli. Ostatni z nich zadebiutował w 2014 roku i generalnie był całkiem udaną grą... choć nie pod każdym względem.
Pozwolę sobie oddać głos redakcyjnemu koledze Marcinowi, któremu potwór morski skutecznie obrzydził obcowanie z tym RPG akcji.
Risen 3 był jak zwykły kawalerski obiad. Ryż z warzywami i sosem z puszki, nic wyszukanego, ale porcja ogromna. Można było bez końca eksplorować, walczyć i rozwijać postać. Po drodze od czasu do czasu musieliśmy przemieścić się pomiędzy wyspami, z których składał się świat gry, i w pewnym momencie w trakcie tych podróży zaczynał nas atakować on – morski potwór.
Stojąc za sterem, musieliśmy go unikać i jednocześnie strzelać do niego z armaty. To, że przez „drewniane” sterowanie (to gra twórców Gothica w końcu) nie było to łatwe, to jeden problem. Drugim było to, że sekwencje okazywały się długie i obowiązkowe. A ja przecież nie po to grałem w „erpega”, żeby męczyć się ze słabo wykonanym symulatorem okrętu żaglowego. Ta sekwencja sprawiała wrażenie dodanej na siłę, niepotrzebnej i nieprzemyślanej.
Parę razy myślałem o tym, żeby wrócić do tej gry. W zależności od tego, do której frakcji dołączymy, nasza ścieżka rozwoju jest inna. Za każdym razem myśl o morskim potworze jakoś tak mnie jednak zniechęcała.
Marcin Strzyżewski