Half-Life – poziomy Xen. Znienawidzone misje w uwielbianych grach
Spis treści
Half-Life – poziomy Xen
INFORMACJE
- Na czym polegały misje? Na przebijaniu się przez kiepsko wyglądające i zaprojektowane poziomy, skakaniu i pokonywaniu rozczarowującego bossa.
- Czemu ich nienawidzimy? Bo wyglądają jak wyrwane z zupełnie innej, znacznie gorszej gry.
Half-Life to gra kultowa. Mimo 22 wiosen na karku do dziś często stawia się ją za przykład świetnego projektowania lokacji, budowania sugestywnego klimatu minimalistycznymi środkami czy opowiadania historii. Większość tych pochwał nie dotyczy jednak ostatnich poziomów gry. Fani wolą udawać, że rozdziały Xen nie istnieją.
W tym wypadku nawet nie chodzi o to, że były one frustrujące. Owszem, potrafiły dać czasem w kość, ale nie był to poziom mostu z Crasha czy latania helikopterem w Vice City. Nie, Xen przede wszystkim rozczarowywał. Był to obcy kosmiczny świat, do którego trafialiśmy po tym, jak gra dobitnie sugerowała, że teraz to się dopiero zacznie gruba zabawa.
Zamiast zabawy okazywało się jednak, że wpadliśmy w środek zupełnie innej gry. Nagle znajdowaliśmy się w tytule z o klasę gorzej zaprojektowanymi poziomami, męczącym ciągłymi brakami amunicji i do tego co krok zmuszającym do przechodzenia sekwencji platformowych – a chyba każdy wie, że nie ma skuteczniejszego sposobu na zabicie frajdy z grania w FPS-a niż robienie z niego na siłę platformera. Poziomy Xen nie dość, że były słabe, to na dodatek wlokły się niemiłosiernie i nie chciały skończyć przez wieczność. A gdy już dotarliśmy do finiszu, nagrodą była walka z bardzo rozczarowującym bossem.