We. the Revolution – sprawiedliwość w czasach rewolucji. 11 polskich gier, których nie możemy się doczekać
Spis treści
We. the Revolution – sprawiedliwość w czasach rewolucji
Producent: Polyslash
Data premiery: nieznana
Dlaczego czekamy:
- bo angażujące produkcje z naciskiem na wybory moralne zawsze przykuwają uwagę;
- bo w stylistyce inspirowanej twórczością Picassa zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia;
- bo autorzy obiecują wierność historyczną w przedstawieniu okresu rewolucji francuskiej.
W ostatnich kilkunastu miesiącach pojawiło się wiele zapowiedzi polskich gier o historycznym zacięciu. Rodzimi deweloperzy podejmują się jednak przede wszystkim zaprezentowania wydarzeń z ubiegłego stulecia – II wojny światowej (My Memory of Us, 303 Squadron: Battle of Britain) czy bliskich naszym czasom katastrof (Kursk). Tymczasem studio Polyslash postawiło na zdecydowanie dalszą przeszłość – jego nowy projekt, We. the Revolution, przeniesie nas aż do końcówki XVIII wieku. Nie dajcie się przy tym zwieść kolorowej, nieco abstrakcyjnej stylistyce – w tamtych dniach na francuskich ulicach toczyła się krwawa rebelia, która miała obalić dotychczasowy porządek i na zawsze odmienić losy kontynentu.
Do tego niespokojnego okresu trafimy w roli sędziego trybunału rewolucyjnego. Nietrudno się domyślić, że z pozycją tą będzie wiązać się szereg wyjątkowo trudnych wyborów. Czy trzymać się własnych zasad moralnych, czy też wykorzystać swój urząd do zemsty na wrogach? Czy skazać na gilotynę kogoś bliskiego, czy może zdradzić ideały i wystąpić przeciw literze prawa? Od razu widać inspiracje politycznie zaangażowanym Papers, Please, ale wzorowanie się na tak udanej grze niezależnej to na pewno nie wada. Tym bardziej że Polyslash nieco rozwija formułę znaną z dzieła Lucasa Pope’a – poza wymierzaniem sprawiedliwości będziemy musieli także troszczyć się o swoich najbliższych, snuć intrygi przeciwko przeciwnikom, dążyć do poszerzania własnych wpływów, a nawet... walczyć z uzależnieniami. Omawiana produkcja zdecydowanie ma potencjał i powinna skłaniać do przemyśleń – pytanie tylko, czy dodatkowe elementy rozgrywki nie wpłyną negatywnie na samą jakość wyborów moralnych.
We. the Revolution to dopiero druga gra w portfolio założonego przez grupę entuzjastów krakowskiego studia Polyslash. Pierwsza próba wybicia się na rynku wyszła dość kiepsko – debiutancki projekt tych deweloperów, inspirowany grą Obcy: Izolacja pierwszoosobowy horror Phantaruk, zebrał przeciętne oceny. Skąd więc w nas taka nadzieja na to, że kolejna produkcja tego zespołu zaserwuje coś więcej? Cóż, drugiego miejsca na podium konkursu Indie Showcase na Digital Dragons raczej nie znajduje się w paczce chrupek.