Michael Bay – Transformers, Twierdza, Bad Boys. Wizjonerzy, którzy nie potrafią pisać
Spis treści
Michael Bay – Transformers, Twierdza, Bad Boys
Michael Bay został etatową puentą żartów o kinie akcji i wybuchach. Kojarzy się z wielkimi, ale leniwymi blockbusterami, które ciężko od siebie odróżnić. Nie zawsze tak było. Twierdza, Bad Boys i Armageddon zrobiły z niego boga rozpierduchy. Potem przyszły słabsze filmy, melodramatyczny i nudnawy Pearl Harbor oraz Wyspa, w której widać, że Bay miał pewne ambicje, ale nie wiedział, co z nimi zrobić.
Potem jednak przyszedł sukces, który odmienił karierę reżysera. Transformers. Dziś serię utożsamiamy z tandetą, kiczem, fatalnym scenariuszem i głupkowatą rozrywką z żenującymi żartami. Pierwsza odsłona była jednak niezaprzeczalnym przebojem, czymś nowym – Transformersy widzieliśmy dotąd tylko w wersji rysunkowej lub animacji CGI na małym ekranie. Tymczasem Michael Bay dostarczył spektakularne, przaśne, ale sympatyczne widowisko, które z każdego kadru krzyczało „America, f*** yeah!” i po prostu sympatycznie się oglądało. A nawet fabuła się jakoś od biedy spinała.
Zostało jeszcze 66% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie