David Benioff i D. B. Weiss – Gra o Tron. Wizjonerzy, którzy nie potrafią pisać
Spis treści
David Benioff i D. B. Weiss – Gra o Tron
Jest rok 2011. Powoli rozpędza się hype train na pewien serialowy projekt znanej skądinąd stacji. HBO zasłynęło jakościowymi produkcjami opowiadanymi z rozmachem. Kompania braci czy Rzym przeszły do historii telewizji. Nic jednak nie przygotowało świata na pieprznięcie, z jakim uderzyła Gra o Tron. Pewnie, powieść George'a R.R. Martina była bestsellerem i miała spore grono czytelników, ale to mimo wszystko nie był Harry Potter. Natomiast pierwsze sezony Gry o Tron zagarnęły na kilka lat wyobraźnię widzów niczym przygody „chłopca, który przeżył”. Tylko że takie przygody, o których u Rowling nie przeczytacie. Z przemocą, seksem, krwią, psychicznym wyniszczeniem, brutalnymi walkami i wielką polityką w tle.
O cholera, jak to chwyciło. Gra o tron trafiła pod strzechy, mówili o niej wszyscy, nawet ci, którzy serialu nie widzieli. Przez kilka lat Internetem władały memy powstałe na bazie poszczególnych scen i dialogów. Bohaterów nie dało się pomylić z nikim innym. W pamięć zapadali zarówno protagoniści – zazwyczaj również orbitujący po wielkim morzu moralnej szarości – jak i antagoniści, także ciekawi i niejednoznaczni (chociaż... pamiętacie Joffreya?). To był fenomen, taki prawdziwy, wszechogarniający popkulturowy fenomen, w tamtym czasie chyba największy obok wypuszczonych rok później Avengersów.
Zostało jeszcze 61% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie