Pojedyncze serie, od których można zacząć. Przewodnik po komiksach dla początkujących
Spis treści
Pojedyncze serie, od których można zacząć
Niektórzy znakomici bohaterowie dopiero wkraczają na polski rynek albo mieli dotąd przygody rozproszone po cudzych seriach, np. jako występy gościnne. Poniżej przedstawiam kilka luźnych pozycji startowych, które nie wymagają znajomości całego wiki, by po nie sięgnąć.
Moon Knight. Z martwych. Tom 1. – scen. Warren Ellis, rys. Declan Shalvey
Moon Knight to psychopatyczna, nasycona mistycyzmem – albo chorobą psychiczną, zależy którego scenarzystę spytać – odpowiedź Marvela na Batmana. Bohater naprawdę nazywa się Marc Spector, został śmiertelnie ranny podczas misji w Egipcie i poprzysiągł wierność lunarnemu bóstwu, Konshu – od tej chwili strzeże wędrujących nocą. Ta wiedza wystarczy, by sięgnąć po album Ellisa i Shalveya. To sześć luźno powiązanych ze sobą historyjek, w których Moon Knight, samotny mściciel, zaprowadza porządek. Świetnie napisane, samodzielne i pięknie narysowane.
Punisher Max. Tom 1 – scen. Garth Ennis, rys. Levis LaRosa i Leandro Fernandez
Znamy Punishera, lubimy Punishera, a od czasu, kiedy Netflix wypuścił serial – lubimy go jeszcze bardziej. Seria etatowego bluźniercy Gartha Ennisa najlepiej uchwyciła brutalny, bezwzględny i psychopatyczny charakter Franka Castle’a – mściciela, który stracił rodzinę i ruszył na niekończącą się krucjatę. Punisher zmaga się tu z mafią, demonami przeszłości, CIA i ogólnym zepsuciem w mieście. Czeka nas ostra akcja, krew, zaglądanie do głowy bohatera. I to wszystko bez znieczulenia.
Saga o Potworze z bagien. Tom 1 – scen. Alan Moore, rys. Stephen Bissette, John Totleben
Nim Alan Moore podpalił komiksowy przemysł przy pomocy Watchmen, zaczął zmieniać oblicze komiksu właśnie tu, w Sadze o Potworze z Bagien. Dziś nie czyta się już tego tak dobrze jak kiedyś, ale to wciąż wartościowa seria, która w niepokojący sposób pokazuje genezę bohatera, miesza science fiction z horrorem, a wszystko okrasza unikatową, gęstą atmosferą.
Jessica Jones. Wyzwolona. Tom 1 – scen. Brian Michael Bendis, rys. Michael Gaydos
Brian Michael Bendis jest nie tylko jednym ze zdolniejszych – choć też potwornie wyeksploatowanych – scenarzystów, jakich Marvel miał w swojej stajni, ale też tym, który uparł się pokazać bardziej mroczne, dojrzalsze oblicze komiksu superbohaterskiego. Bo perypetie Jessiki Jones zawarte w tym tomie to pełnokrwisty kryminał noir, gdzie moc bohaterki ma drugorzędne znaczenie. Liczy się nastrój, sprawa do rozwiązania i ciężkie, brudne życie, które trzeba było odpowiednio opisać, mimo zakazów, jakimi obłożono komiksy – i Jessica Jones z nimi brawurowo zrywała.
Vision – scen. Tom King, rys. Gabriel Hernandez Walta, Michael Walsh
Vision przewinął się przez filmy o Avengers, ale pomijając Czas Ultrona, grał raczej drugie skrzypce. W komiksach odgrywał od dawna ogromną rolę, ale jeszcze nikt nie potraktował go tak jak Tom King w krótkiej, solowej serii. Ten komiks to Marvel w nieco innym wydaniu. Android Vision tworzy sobie idealną rodzinę i próbuje wieść normalne życie. Na zewnątrz wygląda to wspaniale, ale od kuchni – już odrobinę mniej. Seria łączy grozę, czarny humor, nutę starej szkoły science fiction i mnóstwo gorzkich, cynicznych przemyśleń o stanie człowieka.