Watchmen. Przewodnik po komiksach dla początkujących
Spis treści
Watchmen
- Scenariusz: Alan Moore, rysunki: Dave Gibbons
Istnieją dzieła, bez których popkultura nie byłaby tym samym. Należy do nich Watchmen Alana Moora. Jeden z najbardziej intrygujących albumów komiksowych w historii. I materiał na tyle wdzięczny, że doczekał się kontrowersyjnej ekranizacji w reżyserii Zacka Snydera. W kolejce czeka też serial HBO.
Co to jest?
To mroczna, rewizjonistyczna historia superbohaterska ze scenariuszem Alana Moore’a. Opowiada o grupie emerytowanych superbohaterów rodem ze „złotej ery”. Spotykają się po latach, by odkryć, kto zabił jednego z nich – Komedianta. W skład ekipy wchodzą takie ikoniczne persony jak Ozymandiasz, Rorschach czy Doktor Manhattan. Jeśli myślicie jednak, że po prostu po latach zbiorą się do kupy i nakopią temu złemu – to jesteście w błędzie. Muszą zmierzyć się z ułomnościami swoimi i społeczeństwa. Oraz z pokomplikowaną narracją Alana Moore’a, który nie oszczędzał ówczesnego świata.
Dlaczego warto to przeczytać?
Bo to jeden z najważniejszych komiksów w historii gatunku. Przełomowy, pokazujący, jak mroczne i dojrzałe mogą być historie o superherosach. Jak zakotwiczyć ich w naszej rzeczywistości i uczynić wiarygodnymi. To opowieść pełna ukrytych znaczeń i nawiązań. Przyznaję, narracja bywa ociężała – Powrót Mrocznego Rycerza literacko lepiej zniósł próbę czasu – ale to wciąż intrygujące dzieło, które warto znać. Nieszablonowi bohaterowie, niepokojąca historia, świetne rysunki i złożone idee – to wszystko tu jest.
Od czego zacząć?
Sprawa wydaje się dość prosta. Watchmen zawiera się w jednym grubym tomiszczu, co jakiś czas wznawianym na polskim rynku. Później rozmaici scenarzyści dopisywali prequele o poszczególnych postaciach – np. J. Michael Straczynski poświęcił album Manhattanowi – a DC wypuszcza w odstępach 12-częściową kontynuację Doomsday Clock, ale zasadnicze dzieło jest samodzielne i jako takie można je spokojnie czytać w oderwaniu od całej reszty.
NAŚLADOWCY
Wielu próbowało naśladować Alana Moore’a. Straczynski ze swoim Rising Stars. Grant Morrison w The Invisibles czy Garth Ennis w The Boys. Wszystkie te pozycje, choć nie tak przełomowe, warte są sprawdzenia – zwłaszcza że to zazwyczaj samodzielne tytuły, które wystarczy zacząć od pierwszego numeru i nie przejmować się niczym więcej. Dodajmy, że The Boys niedawno doczekało się serialu na Amazonie, który warto poznać.