80. Tales of Arise. 100 najlepszych gier RPG w historii – edycja 2024
Spis treści
80. Tales of Arise
Seria Tales of... może poszczycić się liczbą odsłon i historią niewiele tylko skromniejszą niż Final Fantasy, ale potrzebowała ponad dwóch dekad, by przebić się do świadomości mainstreamowego odbiorcy w takim zakątku świata jak Polska. Wydatnie pomogła w tym prezentacja, która stała się bardziej efektowna, a przy tym... jakby to powiedzieć... zeuropeizowana? Tak czy owak, rezultatem jest zdobycie przez ten cykl znacznie szerszego grona fanów, którzy docenili świetnie poprowadzoną fabułę, barwne i przekonujące postacie oraz piękny świat i satysfakcjonujący system walki. Jeśli jakimś sposobem rozmijaliście się dotąd z Tales of Arise, najwyższa pora dać tej grze szansę.
79. Like a Dragon: Infinite Wealth
Jak ten czas leci – Like a Dragon: Infinite Wealth to już ósma odsłona serii Yakuza (żadnej innej części nie znajdziecie w tym zestawieniu). Jeśli jednak spodziewaliście się w niej japońskich lokacji, to… sięgnijcie po inny tytuł cyklu. Akcja wypełnionego absurdalnym humorem Infinite Wealth rozgrywa się bowiem na Hawajach. Jak na RPG-a przystało, mocnym punktem jest tu fabuła, choć inne elementy, a zwłaszcza zróżnicowany gameplay, stoją z nią w jednym rzędzie. Twórcy z Ryu Ga Gotoku Studio po raz kolejny postawili na kamerę TPP i turowy system walki znany z Yakuza: Like a Dragon. Pojawiły się jednak zmiany odświeżające starcia. Przykładem jest możliwość poruszania się na niewielkim obszarze, co pozwala zaatakować przeciwnika z flanki i zastosować inne taktyczne rozwiązania. Tradycyjnie już, oprócz okazji do bitki, w mieście znajdziecie również całe zatrzęsienie dodatkowych aktywności zrealizowanych w formie odprężających minigierek.
78. Deus Ex: Mankind Divided
Tak, tak, Rozłam ludzkości rozczarował niejednego fana, który czekał na niego z utęsknieniem przez bite pięć lat od premiery Buntu ludzkości. Krótka, urywająca się w najmniej odpowiednim momencie przygoda i użycie metody kopiuj-wklej w odniesieniu do mechaniki rozgrywki można uznać za poważne wady tego tytułu. Tylko co z tego, skoro to nadal wyśmienity kawałek kodu, bezkonkurencyjny w swojej klasie? Nie ma drugiej cyberpunkowej gry FPP, która z taką finezją łączyłaby strzelankę, skradankę i RPG, ubarwiając to wszystko hipnotyzującym klimatem i intrygującą, dojrzałą warstwą fabularną. Nawet Cyberpunk 2077 nie zdołał umniejszyć chwały serii Deus Ex.
77. Darkest Dungeon
Nowożytny renesans dungeon crawlerów, zapoczątkowany przez Legend of Grimrock, w 2016 roku skręcił w trochę innym kierunku. Studio Red Hook dorzuciło swoje trzy grosze do tego subgatunku, stawiając na grafikę 2D i rzut boczny zamiast „skokowej” kamery FPP w trzech wymiarach. Czy to źle? Absolutnie nie. Darkest Dungeon jest dzięki temu doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju, oczywiście nie bez znaczenia pozostaje tu wciągająca głębią i poziomem trudności rozgrywka oraz obłędny (dosłownie), mroczny klimat, potęgowany przez wspaniałego narratora i niezwykłą stylistykę. Co zaś najlepsze, „Najmroczniejszy loch” po serii udanych dodatków doczekał się kontynuacji z prawdziwego zdarzenia. No i coraz tłumniej pojawiają się jego imitatorzy.
76. NieR: Automata
Gdyby zrobić ranking gier, które najbardziej skrzętnie skrywają to, że należą do gatunku RPG, NieR: Automata miałby w nim chyba gwarantowane miejsce na podium. Na pierwszy, drugi, a nawet jeszcze trzeci rzut oka ta gra może wygląda na zwykły slasher – ale w istocie jest czymś znacznie więcej. Są tu wybory, jest rozwój postaci i zarządzanie ekwipunkiem, fabuła też kryje odpowiednią głębię (a nawet znacznie większą niż odpowiednią). Ale „kryje” jest w tym przypadku słowem kluczowym. Automata na każdym kroku zmienia postać, mami gracza i bawi się gatunkowymi konwencjami. Nawet to, ile razy trzeba dotrzeć do napisów końcowych, by móc uznać przygodę za skończoną, nie jest klarowne w tej produkcji... I chwała jej za to!
75. Dragon Quest 11
Jedna z najlepszych gier jRPG ostatniej dekady. Square Enix wykazało się wprawą mistrza, czerpiąc z ikonicznych elementów gatunku, a następnie doprawiając je czarem młodości, by nie odstawały od dzisiejszych branżowych standardów – ale zrobiło to delikatnie i z wyczuciem, nie tak jak przy Final Fantasy XV przemienionym niemalże w grę akcji. Echoes of an Elusive Age to niezwykła podróż, która mogłaby trwać, trwać i trwać – to jedna z tych perełek, które potrafią ekscytować nieprzerwanie nawet przez 100 godzin rozgrywki. Z tą sztuką nawet Wiedźmin 3 miewał problemy.
74. Icewind Dale
Niegdyś Icewind Dale dumnie wypinało pierś na półmetku listy, ale z biegiem lat pozycję „Doliny Lodowego Wichru” zaczęła dotykać erozja. W końcu mocno pochyliliśmy się nad tą grą i, powspominawszy przygody w mroźnym zakątku Zapomnianych Krain, nagle skonstatowaliśmy, że „dwójkę” darzymy jednak znacznie gorętszym uczuciem niż „jedynkę”. Oczywiście po dziś dzień nosimy w sercach okruchy lodu pozostawione przez niezwykle namacalny klimat owej pozycji, ale jej hack’n’slashowa w gruncie rzeczy formuła trochę nas zniechęca do powrotów. Niemniej i tak chylimy przed nią czoła. Bądź co bądź Brian Fargo w jednym z wywiadów wyznał, że to właśnie Icewind Dale jest jego ulubioną produkcją ze złotej epoki Interplaya.
73. EarthBound
Oto kolejna gra, w której grupa dzieciaków ratuje nasz świat przed straszliwym zagrożeniem – tutaj są nim złowrogie ufoki – lecz w odróżnieniu od Persony całość została opatrzona grafiką 2D oraz widokiem z lotu ptaka (w końcu to rok 1994 i konsola SNES) i ma wybitnie prześmiewczy charakter. No i jest absurdalnie surrealistyczna – dla przykładu, toczyliście kiedyś turowe potyczki z taksówkami? Trudno się dziwić, że EarthBound ma po dziś dzień liczny i aktywny fandom na całym świecie – dziwny jest tylko fakt, że ów wykształcił się dopiero parę lat po wydaniu gry.
72. Xenoblade Chronicles 3
W zestawieniu zawsze jest miejsce dla Xenoblade Chronicles. W tej edycji „trójka” zastąpiła pierwszą odsłonę. Gra odpowiada wciągająca historię i robi to w ciekawy sposób, ale to oryginalny świat, w którym fantasy przeplata się z science fiction, wydaje się jej najmocniejszym punktem. Eksploracja rozległych i różnorodnych lokacji to prawdziwa przyjemność. Solidnie wypada również system walki. Starcia są rozgrywane w czasie rzeczywistym i łączą elementy typowe dla jRPG-ów z potrzebą taktycznego myślenia. Xenoblade Chronicles III to pozycja obowiązkowa dla każdego posiadacza konsoli Switch, zwłaszcza że do zrozumienia fabuły nie jest wymagane ogranie poprzednich części.
71. Wizardry 8
David Bradley i studio Sir-Tech uczynili z Wizardry 7 niemalże legendę, nic zatem dziwnego, że deweloperom zajęło aż dziewięć lat szlifowanie kontynuacji, wydanej ostatecznie w 2001 roku. Dziś takie wydłużanie produkcji w nieskończoność wielu uznałoby za zły znak, lecz wtedy wyszło to grze wyłącznie na dobre. W ten sposób powstał jeden z ostatnich wielkich RPG z widokiem FPP i turowym systemem walki. Gra odznaczała się dużym światem do swobodnej eksploracji, kompleksowym systemem kreacji i rozwoju postaci oraz bardzo interesującym uniwersum, łączącym fantasy z science fiction.