Survival horrory. 60 najlepszych gier na PS3, które trzeba znać
Spis treści
Survival horrory
Dead Space
- Rok wydania: 2008
- Gra dostępna także na platformach: PC, X360
- Ocena w serwisie GRYOnline.pl: 9/10
W 2008 roku dość niespodziewanie na firmamencie zajaśniała nowa gwiazda survival horrorów w postaci Dead Space, w której to grze z ogranych rozwiązań i pomysłów uzyskano niespotykaną od dawna w gatunku jakość. Sukces tego tytułu szybko poskutkował całą marką, w skład której weszły sequele, spin-offy czy komiksy. Złote lata nie trwały jednak zbyt długo – wydane pięć lat po premierze „jedynki” Dead Space 3 sprzedało się poniżej oczekiwań Electronic Arts, w efekcie grzebiąc serię. Głośne zamknięcie w 2017 roku odpowiedzialnego za nią studia Visceral Games ostatecznie przekreśliło jakiekolwiek nadzieje fanów, że Dead Space powróci w takiej formie, w jakiej je pokochali.
A za co fani pokochali ten tytuł? Raczej nie za fabułę – twórcy zaproponowali tu dość ograną opowieść o niemym inżynierze badającym pokład opuszczonego statku górniczego, z którego dobiegał sygnał ratunkowy. Historia była jedynie udanym pretekstem do zaserwowania graczom jak najwięcej klaustrofobicznych, ponurych miejscówek, rozpaczliwej walki o przetrwanie i sytuacji jeżących włos na głowie.
Klimat Dead Space budują przede wszystkim świetnie wykonane, ciasne korytarze statku Ishimura, których projekt niektórzy porównują nawet do Rapture z BioShocka. W kolejnych pomieszczeniach pozyskujemy strzępy informacji na temat wydarzeń, jakie doprowadziły do katastrofy, oraz walczymy o przetrwanie z potężnymi bestiami, wymagającymi stosowania oryginalnych taktyk. W pamięć zapadają także pojedynki toczone przy zerowej grawitacji, podczas których musimy porzucić wyuczone nawyki i przystosować się do zupełnie innych warunków.
Resident Evil Revelations
- Rok wydania: 2013
- Gra dostępna także na platformach: PC, PS4, XONE, Switch, X360, WiiU, 3DS
- Ocena w serwisie GRYOnline.pl: 8,5/10
Czasy PlayStation 3 nie obeszły się najlepiej z kultową marką Resident Evil. Po ciepło przyjętym, rewolucyjnym Resident Evil 4 seria skierowała się na nowe tory, odcinając od swoich horrorowych korzeni i stawiając bardziej na akcję. Pomysł ten początkowo wydawał się dobry, ale ostatecznie okazał się ślepym zaułkiem – Resident Evil 5 przyjęto jeszcze całkiem nieźle, ale już „szóstka” uznawana jest za najgorszą główną odsłonę serii (choć sprzedała się solidnie). PS3 nie doczekało już powrotu do korzeni, który nastąpił w kolejnej generacji konsol.
O ile jednak główna linia cyklu wówczas zawodziła, nadrabiały to reedycje klasycznych odsłon oraz spin-offy. Szczególnie błyszczał cykl Revelations, powracający do tempa i części rozwiązań z pierwszych trzech Residentów z PS1. Oryginalnie pierwsze Resident Evil: Revelations ukazało się na konsolę Nintendo 3DS, gdzie po entuzjastycznym przyjęciu fanów otrzymało kurację upiększającą i zostało przeniesione również na większe platformy.
Akcja toczy się tu pomiędzy czwartą i piątą częścią serii, skupiając się na członkach organizacji zwalczającej bioterroryzm, badających zakamarki opuszczonego statku Queen Zenobia. Podzielona na telewizyjną modłę na odcinki historia pozwala eksplorować mroczne lokacje, rozwiązywać zagadki środowiskowe i oczywiście walczyć z ofiarami wirusa zmieniającego ludzi i zwierzęta w bezrozumne, niebezpieczne potwory. Nic rewolucyjnego – ale w serii, w której nowe pomysły zaczynały już na tym etapie męczyć, powrót do korzeni był dokładnie tym, czego potrzebowali gracze.
The Evil Within
- Rok wydania: 2014
- Gra dostępna także na platformach: PC, PS4, XONE, X360
- Ocena w serwisie GRYOnline.pl: 6,5/10
Shinji Migami to jedna z legend japońskiej szkoły tworzenia gier. To on powołał do życia serie Resident Evil i Dino Crisis, ostatecznie nadając kształt gatunkowi survival horrorów. W 2014 roku Migami postanowił wrócić do tematyki, od której zaczął się jego tryumfalny pochód przez branżę, i raz jeszcze zaserwować graczom zastrzyk adrenaliny oraz przyprawić ich o szybsze bicie serca.
The Evil Within nie było, niestety, wielkim powrotem króla, drugim uderzeniem, które wniosłoby nową jakość do gatunku. Zamiast tego okazało się po prostu kontynuatorem kierunku wytyczonego przez Migamiego wcześniej – solidnym straszakiem opartym na znanych i lubianych rozwiązaniach rodem z cykli Resident Evil i Silent Hill. Tylko tyle. Albo aż. W rękach mistrza to wystarczyło, by stworzyć udanego przedstawiciela gatunku.