Platformówki. 60 najlepszych gier na PS3, które trzeba znać
Spis treści
Platformówki
LittleBigPlanet 2
- Rok wydania: 2011
- Gra dostępna także na platformach: -
- Ocena w serwisie GRYOnline.pl: 8,5/10
Chociaż w czasach PlayStation 3 i Xboksa 360 koncepcja konsolowej „maskotki” była już martwa, Sony mimo wszystko podjęło się próby wypromowania jednej sympatycznej twarzy swojej maszynki. Nie udało się i szmaciany Sackboy nie stał się ostatecznie symbolem PS3. Nie była to jednak wina gier, w których występował, gdyż seria LittleBigPlanet okazała się bardzo ciekawym – i co ważniejsze, zdecydowanie udanym – eksperymentem, który skutecznie tchnął nowe życie w gatunek platformówek.
Sama rozgrywka nie wyróżnia się tu niczym szczególnym. Samotnie albo z grupą znajomych wcielamy się w szmaciane laleczki i przebijamy przez kolejne poziomy, skacząc po platformach, przesuwając, rzucając bądź przenosząc różnorakie przedmioty (gra wykorzystuje dość zaawansowany silnik fizyczny).
Magia tej pozycji tkwi w jej nacisku na funkcje społecznościowe, w tym przede wszystkim na tworzenie poziomów. Będący częścią LittleBigPlanet 2 edytor oferuje gigantyczne możliwości – za jego pomocą po nabraniu wprawy da się stworzyć nie tylko zakręcone poziomy platformowe, ale także sceny przerywnikowe, gry z widokiem z perspektywy pierwszej osoby czy różnorodne minigry. Potencjał jest gigantyczny, a gracze chętnie z niego korzystali, tworząc i udostępniając w sieci olbrzymie ilości świetnych etapów. Kampania przygotowana przez twórców to tutaj tylko wstęp – wertując zasoby wbudowanej w tę produkcję przeglądarki, jesteśmy w stanie zapewnić sobie zabawę na dziesiątki godzin.
Ratchet & Clank: Tools of Destruction
- Rok wydania: 2007
- Gra dostępna także na platformach: -
- Ocena w serwisie GRYOnline.pl: 9/10
Pierwsza wydana na PlayStation 3 wysokobudżetowa platformówka stanowiła szok wizualny – był to pierwszy tytuł, który wyglądem niewiele ustępował temu, co oglądaliśmy w kinach w animacjach DreamWorks czy Pixara. Zalety Tools of Destruction na szczęście nie kończą się na tym – gra oferuje także sporo dobrej platformówkowej zabawy, wypełnionej skakaniem, zbieraniem śrubek i walkami.
Te ostatnie wypadają szczególnie atrakcyjnie za sprawą wyjątkowo szalonego arsenału broni, w jaką z czasem jesteśmy w stanie wyposażyć sympatycznych głównych bohaterów. Podstawowy klucz francuski i blaster szybko ustępują zabawkom w rodzaju miotacza plazmy (będącej świadomym, wrednym i atakującym wrogów niczym miniaturowy Hulk stworzeniem), generatora tornada czy rakietnicy wyglądającej, jakby ktoś ukradł ją Predatorowi.
Rayman Legends
- Rok wydania: 2013
- Gra dostępna także na platformach: PC, X360, WiiU, PSV, PS4, XONE
- Ocena w serwisie GRYOnline.pl: 9,5/10
Oryginalny Rayman był bardzo sympatyczną dwuwymiarową platformówką z lat dziewięćdziesiątych, którą na przełomie tysiącleci z powodzeniem przeniesiono w trzeci wymiar za sprawą dwóch udanych sequeli. A potem coś poszło nie tak – zamiast kolejnych odsłon serii zaczęliśmy dostawać bardziej bądź mniej związane ze skakaniem po platformach spin-offy. Dopiero w 2011 roku Ubisoftowi udało się wrócić do korzeni świetną, ponownie dwuwymiarową platformówką Rayman Origins. A dwa lata później – dzięki Legends – przebić samego siebie.
Produkcja ta jest dość klasycznym przedstawicielem swego gatunku, tyle że w niemal każdym aspekcie doszlifowanym do perfekcji. Oprawa wizualna zachwyca stylem i animacjami. Stopień trudności wyważono tak, by zwykłe przejście gry było możliwe nawet dla gatunkowych laików, ale weterani znajdą tu sporo opcjonalnych, czasem wręcz skrajnie wyśrubowanych wyzwań. Poziomy zachwycają pomysłowością i zróżnicowaniem. Zawartości jest tu natomiast dość, by obdzielić nią ze dwie inne platformówki.
Mimo wszystko mało? To co powiecie na bardzo miodne tryby multiplayer – zarówno możliwość wspólnego przechodzenia kolejnych etapów, jak i zmierzenia się ze sobą w specyficznej odmianie piłki nożnej. Albo wrzucenia do gry ulepszonych wersji poziomów znanych z Rayman Origins, dzięki którym w zasadzie dostajemy dwie produkcje w jednej.