Po trzydziestu minutach nieaktywności Bran przechodzi w tryb wygaszania ekranu. Największe absurdy 8 sezonu Gry o tron
Spis treści
Po trzydziestu minutach nieaktywności Bran przechodzi w tryb wygaszania ekranu
I bitwa o Winterfell oraz przyszłość całego Westeros po raz trzeci. Tym razem przypatrzmy się powodowi, dla którego Nocny Król w ogóle od ośmiu tysięcy lat przygotowywał się do inwazji, sprawił, że runął Mur i w końcu dał się w ciągu jednej nocy ukatrupić wyjątkowo zdolnej „wojowniczce ninja”. Spójrzmy na jedyną rzecz, która miała stanowić dla niego zagrożenie, na skarbnicę wiedzy ludzkości, na najpotężniejszego warga w Westeros. Na Brana.
Zacznijmy od tego, że Bran ze swoimi umiejętnościami był w stanie zapobiec większości katastrof, jakie spotkały bohaterów w tym sezonie. Wystarczyło słowo szepnięte Daenerys o takiej tam Żelaznej Flocie, by jej smok nie wpakował się jak głupi pod ostrzał, czy wykorzystanie mocy wargowania, by Winterfell otrzymało jakże potrzebne wsparcie w postaci armii dzikich zwierząt.
To by było jednak poniżej godności Trójokiej Wrony. On woli rzucać bardzo dziwne teksty tu i ówdzie, a w momencie bitwy, gdy cała Północ, Dothrakowie i Nieskalani wykrwawiają się w jego obronie, po trzydziestu minutach bezczynności przełącza się w tryb pełnego uśpienia i śni o latających ptakach. Największe zagrożenie dla Nocnego Króla, taaaa. Kronika ludzkości też z niego marna, skoro nie do końca ogarnia, że oprócz posiadania wiedzy warto by czasem się nią z kimś podzielić – ale wprost, a nie rzucając enigmatyczne podteksty, które niewiele komukolwiek mówią.