Najlepsza/najgorsza broń na smoka. Największe absurdy 8 sezonu Gry o tron
Spis treści
Najlepsza/najgorsza broń na smoka
Każdy ma jakiś punkt krytyczny wytrzymałości na absurdy i idiotyzmy, po którym traci resztki sympatii dla danej produkcji i pozostaje mu już tylko złośliwe się z niej nabijanie. Ja masę krytyczną osiągnąłem w połowie odcinka piątego, gdy Qyburn powiadomił swoją królową, że wszystkie skorpiony zostały zniszczone.
Przyjrzyjmy się dokładnie, co zrobili scenarzyści Gry o tron. W sezonie siódmym zasygnalizowali istnienie superpotężnej artylerii antysmokowej. Później, już w ósmym sezonie, kilkanaście jej sztuk z łatwością zestrzeliło smoka i zmasakrowało flotę Daenerys. Głupie, bo głupie, ale myślałem, że czemuś to służyło – na przykład pokazaniu, iż smoki nie są takie niepokonane i walka o Królewską Przystań może być o wiele trudniejsza dla sił Daenerys i Jona, niż sądziliśmy.
No więc jednak nie, bo przeskakujemy odcinek dalej i Daenerys, która chwilę wcześniej straciła smoka, flotę i niemal życie w starciu z kilkunastoma kuszami, teraz atakuje cały ich legion. Na otwartym niebie, nie mając żadnego miejsca, by się skryć... i wygrywa. Kierując się logiką poprzedniego odcinka, ze smoka powinien w trybie ekspresowym powstać szaszłyk. Ewentualnie, biorąc pod uwagę efekt zaskoczenia, szaszłyk mógłby powstać po kilkunastu sekundach, w ciągu których Daenerys zdołałaby zniszczyć kilka statków.
Ale zamiast tego potęga „pancerza scenariuszowego” raz jeszcze daje o sobie znać i Daenerys bez najmniejszego draśnięcia roznosi w pył wszystkie kusze. Tak po prostu. To ja mam proste pytanie: czy nie można było całkiem wyciąć ze scenariusza wątku skorpionów i zgonu drugiego smoka? Albo tego drugiego zabić we wcześniejszej bitwie, gdzie i tak otarł się o śmierć? Uniknęlibyśmy wtedy aż dwóch kompletnie bezsensownych scen wspomnianych w tym artykule.