Miłość w rytmie Aard. Sceny z Wiedźmina, o których chcemy zapomnieć
Spis treści
Miłość w rytmie Aard
- Kiedy: w szóstym odcinku
- Sytuacja: Geralt i Yennefer namiętnie się całują... w samym środku walki
Złoty smok w serialu Netflixa może nie był aż tak „piękny” jak w polskiej wersji Wiedźmina, ale wciąż nie zachwycał. Jego słabe CGI można byłoby jednak twórcom wybaczyć, gdyby nie to, co wydarzyło się chwilę później. Otóż w samym środku walki Geralt całuje Yen, jednocześnie używając znaku Aard. Cała scena wcale jednak nie wzrusza. Wygląda to po prostu komicznie. I nic nie wskazuje na to, by był to efekt zamierzony.
Nagłe wyznania miłości i wzruszające pocałunki, kiedy tuż przed nosem świszczą kule, to w Hollywood norma – zdaję sobie z tego sprawę. Tylko że Wiedźmin miał być inny. Nie znaczy to, że do bólu mroczny i poważny, ale bawiący humorem bardziej wysublimowanym niż śmierć podczas wypróżniania się (R.I.P. Eyck) czy uciszenie przyjaciela kosą w brzuch. Odcinek szósty to pod tym względem najgorsza część sezonu – do bólu hollywoodzki, mało odkrywczy i pełen błędów logicznych. Pocałunek Yen i Geralta niszczy całą dramaturgię, odbiera wagę bitwie, daje widzowi poczucie, że przecież to wcale nie dzieje się na serio. A szkoda, bo sama historia miała naprawdę olbrzymi potencjał.
Jak to powinno wyglądać
Geralt i Yennefer najpierw walczą, a potem się całują. Albo odwrotnie. W każdym razie NIE MIGDALĄ SIĘ W TRAKCIE BITWY.