Grupa obcych ludzi puka do drzwi? Wpuść ich do domu. 13 prawd o życiu, których nauczyły nas Simsy
Spis treści
Grupa obcych ludzi puka do drzwi? Wpuść ich do domu
Przeprowadzaliście się kiedyś? Rozkręcanie mebli, pakowanie gratów, taszczenie, układanie w ciężarówce, jazda, rozładowywanie, znowu układanie i rozpakowywanie – bajzel. Jeśli dacie radę zrobić to wszystko za jednym razem, macie szczęście. Sił wystarcza już potem tylko na rzucenie się na materac i błogi sen. Simowie, dzięki hołdowaniu całkowicie odmiennej filozofii życiowej niż większość z nas żyją w zaskakującym dobrobycie (przede wszystkim duchowym). Dzięki temu po wprowadzeniu się do nowego domu mają jeszcze siłę na to, by ugościć grupę zupełnie obcych im osób, które twierdzą, że mieszkają w okolicy. To tradycja.
Coraz więcej Polaków korzysta z usług architektów wnętrz, mieszkania odbierają wykończone pod klucz, nie muszą cierpieć znojów przeprowadzek. Ale czy wpuściliby zupełnie obcych „sąsiadów” kilka minut po przekroczeniu progu ten pierwszy, historyczny raz? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie. Prawdopodobnie najbliżej tego ideału są obywatele krajów skandynawskich i Beneluksu – słyną z tego, że nie wieszają w oknach firanek, zasłon, rolet, żaluzji ani okiennic. Można więc powiedzieć, że do swojej przestrzeni zapraszają wszystkich non stop (tylko że mało kto korzysta).
Jak mogłoby to wyglądać u nas? Wprowadzacie się, włączacie sobie telewizor, otwieracie piwo – zasłużony relaks. Ktoś puka do drzwi. Wyłączacie dźwięk, odkładacie piwo, bezszelestnie podchodzicie do drzwi, zerkacie przez judasza (klapkę wizjera też bezdźwięcznie odsuwacie, trzeba być ostrożnym) – grupa obcych – bezszelestnie odchodzicie od drzwi, oddalacie się i w ciszy nasłuchujecie, czy już sobie poszli, po czym znowu włączacie głos.
Tymczasem na zaufaniu społecznym można oprzeć sukces zawodowy. Nigdy nie wiecie, kogo zapraszacie do domu. OK, może to być złodziej, ale i dyrektor wielomilionowego przedsiębiorstwa akurat poszukującego pracownika na idealne dla Was stanowisko. A nawet jeśli nie, znajomości zawsze się przydadzą. Tego też uczą nas Simsy.