autor: Bebop & Feniks
Kilka innych przypadków. Spowiedź sprzedawcy ze sklepu z grami
Spis treści
Kilka innych przypadków
Feniks
Przytoczone powyżej przykłady dotyczą najpopularniejszych, a przy tym bardzo charakterystycznych typów klientów w sklepie z grami. Oczywiście przedstawiona Wam lista nie wyczerpuje tematu. Można bowiem wspomnieć na przykład o parach, które często kupują gry wspólnie. Równie często zdarza się jednak, że podczas gdy mężczyzna robi zakupy i na przykład bierze dla siebie grę za 79 zł, jego partnerka przewraca oczami z miną „serio?”. Co ciekawe, średnio raz na rok mamy do czynienia z sytuacją odwrotną – dziewczyna chce kupić grę, ale jej wybranek odmawia. Oczywiście grające kobiety także się u nas pojawiają i choć nie są one „jednymi na milion”, to jednak przychodzą dość rzadko.
Wzmianka należy się też obcokrajowcom, z którymi często nie sposób się dogadać. Amerykanie są mili, acz śmiesznie przystają przed witryną, wzdychają i mówią tylko „yeah, Xbox”, „yeah, Xbox dad”, „yeah”. Angielski, którym posługują się Hindusi, to zabójstwo dla uszu, a Azjatów najczęściej „nie idzie” zrozumieć. Są jeszcze nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy, którzy nawet nie próbują komunikować się w innym języku niż ich ojczysty – osoba, która nie potrafi „gawarić” zbyt dobrze, może mieć spory problem, by odgadnąć, czego tak naprawdę potrzebują.
Warto jeszcze dodać, że praca w dużym centrum handlowym bywa męcząca również ze względu na szeroko pojęte warunki panujące w takich miejscach. Zdarzają się na przykład ludzie śmiecący, którzy w sklepie lub w jego obrębie potrafią zostawić opakowania po fast foodach, puste butelki po napojach czy „obce” paragony. Są również tacy, którzy paradują po korytarzach z głośną muzyką wydobywającą się przez głośnik bluetooth, nie zwracając uwagi na to, że zwyczajnie przeszkadzają innym. O chuliganach, którzy na przykład plują ze schodów na znajdujące się poniżej stoiska, próbują robić sobie jaja ze sprzedawców lub wręcz obrzucają pracowników sklepów wyzwiskami nie warto nawet wspominać.
Choć czasami bywa ciężko i zdarzają się nawet okresy swoistego „wypalenia”, z jakiegoś powodu robimy (i lubimy) to, co robimy. Może to kwestia stałej styczności z grami? A może tych unikatów, czyli osób dzielących z nami pasję, z którymi przyjemnie jest od czasu do czasu pogawędzić? Gdyby prowadzenie sklepów z grami nie było tym, co lubimy robić, raczej już dawno byśmy się całkowicie przebranżowili.
Inna sprawa, że wszystko wskazuje na to, iż za kilka lat o miejscach takich jak sklepy z pudełkowymi grami będziemy mówić w takich samych kategoriach, jak dzisiaj o wypożyczalniach wideo. Wspólnie postarajmy się więc o to, by relacje na linii klient-sprzedawca i vice versa zawsze były jak najlepsze. Bo przecież wszyscy gracze to jedna wielka rodzina.
O AUTORACH
Feniks – od pięciu lat prowadzi sklep z grami wideo w dużym centrum handlowym w pewnym wielkim mieście. Co prawda czasami zdarzają mu się „gorsze momenty”, jednak gry wideo są jego największą pasją, w związku z czym ostatecznie zawsze dochodzi do wniosku, że mimo wszystko lubi swoją pracę.
Bebop – w sklepie z grami wideo pracuje od czterech lat, ale obsługą klienta zajmuje się znacznie dłużej. Na co dzień uprzejmie, choć stanowczo, stara się walczyć z ludzką niewiedzą oraz chamstwem. Niestety, z różnym skutkiem.