Kena: Bridge of Spirits. 10 pięknych gier, w których wieje NUDĄ
Spis treści
Kena: Bridge of Spirits
Pora na cztery najnowsze pozycje w tym zestawieniu. Pierwszą z nich jest Kena: Bridge of Spirits. Pozytywne recenzje i ładna, kolorowa, nieco kreskówkowa stylistyka skłoniły mnie do sięgnięcia po ten tytuł. Przez pierwsze dwie godziny przygody wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, a baśniowy klimat gry wystarczy, bym nie zwracał uwagi na jej pewną infantylność. I rzeczywiście – nie przeszkadzałaby mi ona, gdyby nie potwornie nudny gameplay.
Pętla rozgrywki, na którą w tym przypadku składają się walka, eksploracja i rozwiązywanie zagadek, zaczęła mnie nużyć po jakichś pięciu godzinach – po dziesięciu miałem jej serdecznie dość. Zarówno starcia ze „zwykłymi” przeciwnikami, jak i z bossami nie stanowiły większego wyzwania. Zagadki? Dość wtórne, w ogólnym rozrachunku niezbyt pomysłowe. Może młodszym odbiorcom niektóre z nich sprawiły jakiś problem, ale ja przy żadnej nie zatrzymałem się na dłużej. W konsekwencji nie czułem potrzeby eksplorowania świata gry. Po co się trudzić, skoro i tak nie mam z tego żadnej frajdy?
Nie miałem również kłopotu z przewidzeniem, dokąd zmierza fabuła, ale nie byłoby to takie złe, gdyby nie znużenie, które towarzyszyło mi po dobrnięciu do finału tej przygody. Nie wiem, być może – naczytawszy się pochwał – podchodziłem do Keny ze zbyt wysokimi oczekiwaniami? Nie zrozumcie mnie źle. Jest to poprawna, bardzo ładna gra – od razu widać, że stoją za nią ludzie, którzy wcześniej tworzyli animacje. I choćby dla nich warto dać Kenie szansę. Kto wie, może będziecie się przy niej bawić lepiej niż ja.