Baza Starkiller strzela przez całą galaktykę. 10 największych absurdów nowej trylogii Star Wars
Spis treści
Baza Starkiller strzela przez całą galaktykę
UWAGA, TUTAJ SPOILERUJEMY FILM
Przebudzenie Mocy
Gwiezdne wojny ominęły problem wielkich odległości w kosmosie, tworząc koncepcję hiperprzestrzeni. OK, statki kosmiczne mają supernapęd, bziuuum i podróżują szybciej niż światło. Ustalił to Lucas, my się zgodziliśmy, szafa gra. Promienie, lasery, blastery, światło z lampy i temu podobne byty poruszają się normalnie. Gwiazda Śmierci, żeby zniszczyć planetę, musiała spalić ocean wachy, aby znaleźć się tuż obok celu. Baza Starkiller miała to gdzieś.
W Przebudzeniu widzimy, jak jakiś rodzaj promienia leci przez kosmos i niszczy Nową Republikę. Oczywiście można by założyć, że strumień energii wchodzi w jakiś rodzaj hiperprzestrzeni – sęk w tym, że po drodze obserwować go mogą nasi bohaterowie, stojący na powierzchni zupełnie innej planety. W jaki sposób to wszystko jest możliwe, zakładając, że prędkość światła jest w świecie Gwiezdnych wojen taka sama jak w naszym?
No dobrze, to jest superbroń wysysająca moc gwiazdy i strzelająca tak mocno, że ja pierniczę. OK, jej promień jest widoczny natychmiast dla ludzi, którzy stoją dni, tygodnie czy miesiące świetlne od niego. Jasne, niech będzie, Moc też się nie wpisuje w prawa fizyki. Ale jak wytłumaczyć fakt, że jeden wystrzał zniszczył Nową Republikę tak skutecznie, iż nigdy nie została ona już wspomniana w filmach? Czy faktycznie tych pięć wysadzonych w powietrze planet wystarczyło? Pamiętacie sceny w senacie w prequelach? Republika to były setki, tysiące systemów gwiezdnych. Nowa Republika była o tyle słabsza? Cała jej flota stała w hangarach? Według mnie filmowcy chcieli po prostu powiedzieć: „Tak, tak, po Powrocie Jedi coś się tam działo w kosmosie, ale już się nie dzieje, jedziemy dalej”.