Wydawcy potrafią walczyć jak lwy, gdy chodzi o mikrotransakcje. WTOPY ROKU – 9 największych blamaży
Spis treści
Wydawcy potrafią walczyć jak lwy, gdy chodzi o mikrotransakcje
Afera związana z absurdalnym systemem mikropłatności w grze Star Wars: Battlefront 2 – pozycji sprzedawanej w pełnej cenie, a posługującej się taktykami rodem z darmowych produkcji na urządzenia mobilne – sprawiła, że w tym roku mieliśmy okazję oglądać początek prawdziwej krucjaty przeciw lootboksom. Stany Zjednoczone, Szwecja, Holandia, Belgia – to tylko niektóre kraje, gdzie organizacje rządowe zaczęły sprawdzać, czy kupowanie wirtualnych skrzynek z losową zawartością za prawdziwe pieniądze nie nosi znamion hazardu. Wydawcy postanowili więc nieco przystopować ze swoimi rabunkowymi praktykami. Przystopować – ale nie zaprzestać ich całkowicie. A to, w jak rozpaczliwy sposób firmy z branży próbowały bronić swojego prawa do antykonsumenckich zagrywek, momentami było po prostu żałosne.
Wydawałoby się, że przypadek Battlefronta 2 zniechęci wydawców do nadmiernie chciwej monetyzacji. Mimo to w 2018 roku nie obyło się bez związanych z tym kontrowersji. Assassin’s Creed Odyssey oferuje płatne przyśpieszenie zdobywania doświadczenia, które minimalizuje grind; Metal Gear Survive każe sobie płacić za dodatkowe miejsca do zapisu stanu rozgrywki; zapowiedziano też, że Devil May Cry 5 pozwoli na szybszy rozwój postaci za dodatkową sumkę; a Activision obiecało swoim inwestorom więcej mikrotransakcji w Destiny 2... Wymieniać można by długo, wniosek jest jednak jeden – walka o wyeliminowanie rabunkowych praktyk z interaktywnej rozrywki jest daleka od zakończenia.
Organizacje, takie jak Entertainment Software Association, zrzeszające większość branżowych gigantów, i ESRB (przyznające ograniczenia wiekowe w Ameryce Północnej), postanowiły bronić interesów wydawców na forum publicznym, ale poszło im kiepsko. Przedstawiciel ESA przestrzegł, że regulacje w tej sprawie grożą innowacjom, jednak podczas przesłuchania na temat lootboksów nie potrafił odpowiedzieć na większość pytań o związek tej mechaniki z uzależnieniami oraz hazardem. ESRB otwarcie przyznało, że nie ma zamiaru robić w tej sprawie nic oprócz dodawania odpowiedniego znaczka na pudełku z grą, i uznało skrzynki z losową zawartością za „świetną zabawę”.
Najciekawszym momentem w całej historii była jednak decyzja rządu belgijskiego o zakazaniu lootboksów. Większość firm z podkulonym ogonem wycofała te mechaniki ze swoich produkcji w tym kraju (choć 2K Games miało czelność na odchodne poprosić graczy, by oni sami pisali do rządu w obronie skrzynek!). Czarną owcą okazało się Electronic Arts – firma stwierdziła, że nie zamierza rezygnować z paczek z kartami w szalenie popularnym module FIFA Ultimate Team, i rozpoczęła batalię sądową z rządem Belgii. To jak – ilu z Was kibicuje „Elektronikom”?