Konami psuje Metal Gear. WTOPY ROKU – 9 największych blamaży
Spis treści
Konami psuje Metal Gear
To nigdy nie jest łatwe zadanie – rozwijać dalej serię, którą porzucił jej pomysłodawca, mózg i serce. No, w przypadku Metal Gear nie porzucił, a sam został bezceremonialnie wyrzucony, zaś na odchodne nie pozwolono mu odebrać prestiżowej nagrody na gali The Game Awards w 2015 roku... ale reszta się zgadza. Potraktowanie Hideo Kojimy przez Konami to dobry powód, by żywić do firmy sporą urazę, jednak nawet ci, którzy za japońskim wydawcą nie przepadają, raczej nie chcieli, by kolejna odsłona cyklu Metal Gear okazała się całkowitym niewypałem.
Niestety, Survive budzi obawy o przyszłość całej marki. Wiadomo, bez Kojimy to nie mogło być to samo, ale Konami nawet się nie starało. Każda z odsłon Metal Gear Solid miała własny charakter i była w jakiś sposób innowacyjna. Survive to z kolei pozbawiony duszy, zrobiony według schematu survival, w którym bez najmniejszego zaangażowania przetrzebiamy szeregi zombie i rozbudowujemy bazę. To nie jest gra zła per se, to po prostu tytuł nijaki i przeciętny, który nie jest godzien być wymieniany w tym samym zdaniu co reszta odsłon tego cyklu.
LIST W BUTELCE
Jak na politykę Konami wobec Hideo Kojimy zareagowali sami pracownicy firmy? Masowych strajków w obronie legendarnego dewelopera co prawda nie było... nie znaczy to jednak, że ludziom spodobało się takie jego potraktowanie. W Metal Gear Survive znajdziemy sprytnie ukryty easter egg, którego nie zauważył wydawca. Jak się okazuje, pierwsze litery kryptonimów organizacji MSF w grze dają słowa „KJP Forever”, a więc „Kojima Productions na zawsze”. Zaraz pod nimi znajdziemy złośliwość wobec dwóch szefów produkcji Survive, Yoty Tsutsumizakiego i Yujiego Korekado, których imiennicy otrzymali przydomki „drań” i „cwaniak”.
Do tego dochodzą mikrotransakcje. Przebolejemy (chociaż z ciężkim sercem) dodatkowe płatności za kosmetyczne przedmioty – taki już mamy w tej branży klimat – ale japońska firma postanowiła pójść o parę kroków za daleko, dając graczom zaledwie jedno miejsce na zapis stanu rozgrywki i każąc płacić dodatkowe 10 dolarów za każde kolejne. Bezczelność i zachłanność w najgorszym wydaniu. A więc – mimo że samo bycie kiepską grą nie wystarcza, by znaleźć się na tej liście – za skrajne nieróbstwo (gra wykorzystuje sporo zawartości z Phantom Pain), za szarganie legendarnej marki oraz reputacji jej twórcy, za brak jakiegokolwiek pomysłu na ciekawą rozgrywkę oraz żenujące mikropłatności dla Konami i Metal Gear Survive robimy wyjątek.