Planescape: Torment. W co zagrać czekając na Baldur's Gate 3?
Spis treści
Planescape: Torment
Raz na kilka lat pojawia się gra, po której nic już nie jest takie samo. Gra, która wyciska ostatnie soki z danej konwencji i gatunku. Która ryje beret, przenicowuje nasze emocje i pozostawia trwały ślad. Czymś takim dla mojego pokolenia jest Planescape: Torment. Mniej znany kuzyn Baldur’s Gate. RPG wybitne.
Wyobraźcie sobie, że ktoś teleportuje Was do chorego snu szalonego zegarmistrza, budzi na ciężkim kacu w kostnicy, zadaje trudne filozoficzne pytania, a za przewodnika proponuje gadającą czaszkę. I weź tu sobie radź, człowieku w bliznach, tatuażach i wdzianku z kawałka skóry oraz gnatów nieznanej bestii (leżenie w tym musi być piekielnie niewygodne). A to dopiero początek podróży.
Planescape: Torment to gra legenda. Twórcy z niezapomnianego Black Isle dokonali małego cudu. Obeszli dość sztywne ramy Advanced Dungeons & Dragons, byśmy nie musieli za bardzo przejmować się topornymi mechanikami i mogli wsiąknąć w jeden z bardziej zakręconych światów, jakie wykreowano na potrzeby tego systemu. Planescape to bowiem miejsce przemian, miejsce przejścia. Każdy załom, każde drzwi mogą prowadzić do innego wymiaru, tajemniczego pomieszczenia, pułapki bez wyjścia albo innego planu egzystencji.
Zostało jeszcze 55% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie