Clickery – jedynym problemem jest dźwięk kliknięcia. Gry w pracy – w co i jak grać?
Spis treści
Clickery – jedynym problemem jest dźwięk kliknięcia
Oczywiście lista nie byłaby kompletna bez wspomnienia o tzw. clickerach. Gry, które powstały w przeglądarkach, przeniosły się już na inne platformy (np. Android czy iOS), a wśród bogatej oferty możemy znaleźć takie, które symulują ekonomię (Adventure Capitalist), jak i te mniej poważne, ale nie mniej wciągające (Clicker Heroes). We wszystkie da się grać w pracy – przy założeniu, że posiadacie myszkę z cichym klikiem. Inaczej ktoś w końcu może zauważyć, że w ciągu minuty wykonaliście 1500 kliknięć i zacząć zadawać pytania. Przy okazji clickery to niezły sposób na „doładowanie” programów inwigilujących, wspomnianych na początku tekstu. Po jednej takiej partii powinniście dostać od szefa premię za aktywność.
Istnieją również clickery ze zdecydowanie minimalistyczną oprawą graficzną, co tu akurat stanowi zaletę. Ktoś, kto zobaczy na Waszym ekranie Universal Paperclips, gotów jest bowiem pomyśleć, że prowadzicie zwyczajny research do kolejnego, nudnego projektu. Tymczasem strona ta to gra typu clicker, w której wcielamy się w sztuczną inteligencję tworzącą... spinacze do papieru.
Zagraj z Google’em
Jeśli jesteśmy już przy grach aktywizujących myślenie, warto poszukać tych nawiązujących do Google’a. Przykładem może być Google Feud. Wygląda jak wyszukiwarka, jednakże tak naprawdę jest to gra, która polega na zgadywaniu tego, co ludzie wpisują w Google’a (innymi słowy, na przewidzeniu tego, jak Google uzupełni dane pytanie). Po wybraniu kategorii (kultura, ludzie, imiona, pytania) Google Feud wyświetla początek pytania, np. Can I eat my... Nasze zadanie polega na odgadnięciu któregoś z 10 najpopularniejszych dopowiedzeń. Przykładowo dla tego pytania wysoko punktowane były odpowiedzi „dog” i „cat”. Były inne, jeszcze wyżej punktowane, ale przemilczmy je z zażenowaniem.
Zabawa szybko się rozwija, prezentując kuriozalne pomysły twórcy. Po drodze do tytułu kingpina spinaczy do papieru wprowadzimy pokój na świecie, odkryjemy lek na raka, polecimy w kosmos, a nawet... unicestwimy ludzkość. Wszystko to bez żadnych obrazków, zaledwie przy pomocy białego tła, czarnego tekstu, liczb i paru przycisków. Poziom absurdu i kapitalnie opisanych pomysłów sprawia, że od Universal Paperclips trudno się oderwać. Szybko również wynajdziemy techniki, które zwolnią nas z konieczności masakrowania myszki.
Oszczędność i minimalizm interfejsu drugiego clickera, zatytułowanego CivClicker, również nie powinny wzbudzić żadnego zainteresowania ze strony współpracowników, bo z daleka gra wygląda niemal jak arkusz kalkulacyjny. W CivClickerze rozwijamy własną cywilizację. Stawiamy budynki, zatrudniamy robotników (których musimy wyżywić, inaczej umrą) i uruchamiamy łańcuchy produkcyjne. Co ciekawe, da się nawet stworzyć armię! Jedyne, co może przeszkadzać, to konieczność nieustannego klikania w surowce.
Sami więc widzicie, że zabawa w pracy jest jak najbardziej możliwa. Ciekawi nas, czy i Wam zdarza się grywać w coś w pracy? A jeśli tak, to robicie to po kryjomu, czy przeciwnie – wychodzicie z założenia, iż pod latarnią i w blasku monitora najciemniej? Może chcecie podzielić się swoją historią o graniu w pracy? Koniecznie dajcie nam znać w komentarzach.