Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 12 maja 2018, 11:30

Tester gier – nerwy ze stali. Praca dla gracza – jak zmienić pasję w zawód?

Spis treści

Tester gier – nerwy ze stali

Omawiając rozmaite zawody w tym artykule, przy okazji pokazaliśmy również pewne etapy tworzenia gry. Wiedza i doświadczenie wielu ludzi potrzebne są w różnych momentach produkcji, stąd młody gracz ma naprawdę sporo możliwości. Tym razem poruszymy ten aspekt, o którym krążą niesamowite legendy. Czym zajmuje się tester gier i czy naprawdę jest to tak ciekawe zajęcie? O satysfakcji ze swojej pracy opowiedzą Konrad Janczura, QC localization tester z Ubisoft Bucharest, oraz Łukasz Mitka z QLOC S.A. (sporadycznie piszący także dla nas) – dużej firmy zajmującej się testowaniem i lokalizacją gier, a także tworzeniem portów i remasterów (ostatnio pracują nad Dark Souls: Remastered).

Tester faktycznie gra w pracy. Nie ma to jednak wiele wspólnego z graniem dla przyjemności. - 2018-05-15
Tester faktycznie gra w pracy. Nie ma to jednak wiele wspólnego z graniem dla przyjemności.

QA localization tester – z czym to się je?

Konrada poznałem jeszcze na studiach polonistycznych. Potem, gdy kontakt z przyczyn naturalnych się urwał, usłyszałem, że wydał debiutancką powieść (Przemytnicy, 2017) i... wylądował w biurze rumuńskiego Ubisoftu. Polonista w Ubisofcie? Nie mogłem uwierzyć. Okazuje się, że w świecie gier solidne (ale solidne!) przygotowanie humanistyczne ma swoją niemałą wartość.

Testowanie gier to praca dla całego sztabu ludzi. Najnowsza część serii Assassin’s Creed była kontrolowana przez oddziały QA Ubisoftu w Toronto, Montrealu, Singapurze, Sofii, Chengdu, Bukareszcie i Kijowie. Tylko w tym ostatnim dział kontroli jakości liczy prawie trzydzieści osób.

Konrad swoją pracę opisuje tak: – Polega to na ogrywaniu kolejnych buildów danego tytułu w polskiej wersji i analizie określonych typów błędów. Są wśród nich błędy językowe, funkcjonalne oraz tzw. localization bug, czyli występujące tu i ówdzie problemy związane z wyświetlaniem się tekstów, złym oskryptowaniem czcionek itd. Następnie błędy te są raportowane w specjalnie przygotowanym środowisku testerskim, identycznym jak to, które używane jest przy testowaniu innych typów aplikacji (frameworki takie jak Jira czy Selenium).

Innymi słowy – Konrad dostaje do gry kawałek kodu i spędza uroczo dzień, próbując ten kod zepsuć, tj. wykryć takie momenty, w których ewidentnie coś nie działa. W związku z tym testerzy gier kontakt z grami mają nieustanny, do czego zresztą są zachęcani.

– Im więcej gram, tym lepiej. W naszej firmie odbywa się wiele eventów dla graczy, a praktycznie każdy, kto tam pracuje, lubi grać – opowiada Janczura.

Brzmi dobrze, prawda? Grupa ludzi, która kocha gry, gra w gry, tworzy gry i wydaje gry. Oczywiste jest, że wiedza o świecie gier okazuje się niezwykle ważna przy rekrutacji. Ale aby nie było za łatwo i zbyt kolorowo, opowiedzmy odrobinę o wymaganiach.

Wszystko zależy od rodzaju testowania. Jeśli tester – jak Konrad – ma sprawdzać lokalizację, to logiczne wydaje się, że wymaga się od niego świetnej znajomości języka testowanej gry. Kandydat powinien więc posiadać „wiedzę z gramatyki i ortografii, stylu i wszystkiego, co związane z filologią”.

– Testowanie lokalizacji to trochę bardziej zinformatyzowany sposób redakcji tekstu – uważa Konrad. – Jeśli mówimy już o wymogach formalnych, to także szlifowanie języka na dobrej uczelni humanistycznej z pewnością zaowocuje podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Przydają się studia humanistyczne, ale także praca copywritingowa czy doświadczenie dziennikarskie. Ponadto gotowość do pracy z komputerem i znajomość podstawowych atrybutów programowania, języka HTML, Excela, Photoshopa – wylicza Konrad.

Skoro w tym wypadku mówimy o pracy w zagranicznym biurze, o języku angielskim nawet nie wspominamy. Z pewnością zaletą będzie również – jeszcze niewymieniane w tym artykule – szybkie pisanie na klawiaturze, praca z bazami danych czy podzielność uwagi – obsługa chatu i gameplayu jednocześnie w przypadku testowania to naprawdę niezbędna zdolność.

Tester gier – będę grał w grę w pracy

Łukasza Mitkę znam z GRYOnline.pl, bo zdarza się, że sporadycznie coś dla nas napisze. W QLOC-u (firma odpowiedzialna m.in. za testy, porty lub lokalizacje takich gier jak Prey, BioShock 2, S.T.A.L.K.E.R. Call of Pripyat, Skyrim, czy Dragon’s Dogma: Dark Arisen) zajmuje się jednak zupełnie innymi rzeczami.

Gdy zapytałem, czy ma kontakt z grami w pracy, odpowiedział: – Cały czas. Można powiedzieć, że żyję z grania w gry. Ogólnie pracuję 8 godzin dziennie i przez cały czas obcuję z jakimś tytułem – na tym polega moja praca.

Prawda, że pięknie? Łukasz jednak testuje nie tyle lokalizację danej gry, co grę w ogóle:

– Głównym zadaniem w mojej pracy jest wyłapywanie błędów, które mogą dany tytuł zepsuć zarówno pod względem rozgrywki, jak i wizualnym. Dlatego też, w zależności od przydzielonego zadania, badam grafikę lub samą rozgrywkę (czy wszystkie elementy działają jak trzeba). Nie należy zapomnieć o udźwiękowieniu danego tytułu, którego sprawdzenie również jest obowiązkiem testerów.

Lubicie Wiedźmina? Jak można nie lubić Wiedźmina? A gdybyście musieli chodzić po jednej i tej samej lokacji wiele dni z rzędu, po osiem godzin dziennie, i szukać błędów? - 2018-05-15
Lubicie Wiedźmina? Jak można nie lubić Wiedźmina? A gdybyście musieli chodzić po jednej i tej samej lokacji wiele dni z rzędu, po osiem godzin dziennie, i szukać błędów?

I choć nadal brzmi to całkiem pokrzepiająco, należy pamiętać przede wszystkim o szczegółowości. Testy, o których opowiada Łukasz Mitka, przeprowadzane są z niezwykłą wręcz pieczołowitością i starannością. Mówimy o wielokrotnym powtarzaniu tych samych etapów czy fragmentów przy zachowaniu czujności i trzeźwości umysłu. To zupełnie inna szkoła grania – na gry patrzy się bardziej, powiedzmy, świadomie, próbując rozłożyć je na czynniki pierwsze. I tu dochodzimy do warunków, jakie stawia się testerom gier.

Oprócz bowiem świetnego angielskiego (wymaganego chociażby przy tworzeniu raportów i w kontaktach z klientami, którymi w przypadku QLOC-a najczęściej są studia deweloperskie spoza Polski) Łukasz wymienia spostrzegawczość i cierpliwość. Większość z nas przeważnie uważa, że jest bardzo spostrzegawcza i potrafi być cierpliwa, ale wierzcie mi, nie mówimy tu o czekaniu w kolejce do kasy ani zauważeniu szlaku na drzewie w górach. Pierwsza cecha dotyczy oczywiście wyłapywania błędów, ich zależności, rozpoznawania powodów czy pochodzenia i musi być aktywna przez całe 8 godzin pracy. Bez niej bowiem tester nie może być testerem. Druga cecha wiąże się z czasem testów – projekty trwają wiele miesięcy, a tester niejednokrotnie przez kilka dni wykonuje szereg powtarzalnych czynności. – Trzeba być wytrzymałym na takie procesy – stwierdza Łukasz.

Jeszcze ciekawiej jednak robi się, gdy mój rozmówca wymienia inną, poszukiwaną u kandydatów cechę: kreatywność. Tyle tylko, że tutaj nie jest ona pustym frazesem, a faktycznym atutem weryfikowanym przy pracy. W jaki sposób?

– Niestety, większość błędów pojawia się dopiero po wykonaniu określonych czynności i to właśnie tester, jako pierwszy, musi ten związek przyczynowo-skutkowy ustalić. Czasami są to naprawdę kuriozalne rzeczy, które wymagają mocno abstrakcyjnego myślenia – mówi Łukasz.

Jeśli już jesteśmy pewni, że odznaczamy się pomysłowością Archimedesa, spostrzegawczością Ezio Auditore i wytrwałością Syzyfa, że z naszym angielskim wszystko jest w porządku i mamy przynajmniej średnie wykształcenie, potrafimy dogadać się w grupie oraz – nade wszystko – znamy się na grach (także na tych, których nie lubimy), w końcu możemy przygotowywać CV i aplikować na testera. Pamiętajcie jednak – podobnie jak każdy z wymienionych w tym tekście zawodów, nie jest to kariera usłana różami.

– Przede wszystkim na pewno nie powinno się iść do tej pracy z myślą „będę grał w grę i będą mi za to płacić”. To, co robimy w QLOC-u, praktycznie nijak ma się do grania w gry w zaciszu domowym. Testy odbywają się bardzo często na niedokończonej grze, której ogólna forma jest daleka od tego, co otrzyma użytkownik końcowy. Nie możemy sobie wybrać, w co będziemy grać i ile godzin. Mamy projekt, mamy system zmian i trzeba działać – mówi Łukasz.

Zdarza się, że testerzy wykrywają błędy, ale z jakichś powodów nie zostają one usunięte z gry. Przykładem może być Batman: Arkham Knight na PC. Według nieoficjalnych przecieków błędy, z którymi gracze mierzyli się po premierze, były znane działowi kontroli jakości nawet na rok przed tym, nim gra wylądowała na Steamie.

Czy jednak można czerpać satysfakcję z tego zawodu? Ha, i to jeszcze jaką!

Wszystko zależy od nas samych, naszych charakterów i podejścia, ale Łukasz Mitka podzielił się ze mną również dość intymnym doświadczeniem: – Nic nie zastąpi uczucia, kiedy dany tytuł ukazuje się na rynku, zdobywa wysokie oceny, a nasze nazwisko widnieje w napisach końcowych. To jest najlepsze uczucie, jakiego można doznać, i warte całego zachodu. Teraz już wiecie: naprawdę warto.

Wiele ofert pracy w branży gier można znaleźć w serwisie Skillshot.pl. Ofertę firmy QLOC można przejrzeć zaś tutaj.

Maciej Pawlikowski

Maciej Pawlikowski

Redaktor naczelny GRYOnline.pl, związany z serwisem od końca 2016 roku. Początkowo pracował w dziale poradników, a później mu szefował, z czasem został redaktorem prowadzącym Gamepressure, anglojęzycznego projektu adresowanego na Zachód, aby w końcu objąć sprawowaną obecnie funkcję. W przeszłości recenzent i krytyk literacki, publikował prace o literaturze, kulturze, a nawet teatrze w wielu humanistycznych pismach oraz portalach, m.in. Miesięczniku Znak czy Popmodernie. Studiował krytykę literacką i literaturę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Lubi stare gry, city-buildery i RPG-i, w tym również japońskie. Wydaje ogromne pieniądze na części do komputera. Poza pracą oraz grami trenuje tenisa i okazyjnie pełni funkcję wolontariusza Pokojowego Patrolu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

więcej

Wykształcenie: game designer. Wywiad ze współtwórcą kierunku Game Studies na Uniwersytecie Opolskim
Wykształcenie: game designer. Wywiad ze współtwórcą kierunku Game Studies na Uniwersytecie Opolskim

Czy indeks z Game Studies na UO to paszport do growej branży? Trudno na razie stawiać tak mocne wnioski. Ale kierunek, który uczy studentów zarówno analizy, jak i tworzenia gier, po trzech latach radzi sobie co najmniej nieźle.

Szef idzie! Gry w pracy – podpowiadamy w co i jak grać
Szef idzie! Gry w pracy – podpowiadamy w co i jak grać

Ostatnio zachęcaliśmy Was do zdobycia pracy w branży gier, dziś pomożemy Wam ją stracić. Dlaczego? Bo polecamy gry, w które możecie grać w robocie.

10 typów klientów w sklepie z grami – spowiedź sprzedawców
10 typów klientów w sklepie z grami – spowiedź sprzedawców

Byłeś kiedyś w sklepie z grami? Na pewno ci się zdarzyło. Pytanie, czy zachowywałeś się jak ci klienci? Oto unikalne spojrzenie zza sklepowej lady na grających, a przynajmniej kupujących gry Polaków. FIF-ę na PlayStation 360? Już podaję.