Fani Fallouta – płodne, napromieniowane okazy. 20 rzeczy, za które pokochaliśmy serię Fallout
Spis treści
Fani Fallouta – płodne, napromieniowane okazy
Trudno znaleźć drugi obok Fallouta (i Skyrima) tak rozbudowany i potężny fandom. Fani, na których spoczęło spisanie całego lore i skomplikowanej linii czasu wydarzeń z serii, od lat rozwijają i uzupełniają historię. Ale mnie w tym wypadku chodzi o coś innego – nie ma Fallouta bez jego sceny moderskiej. To jedna z najbardziej rozpoznawalnych i zasłużonych kreatywnych społeczności fanowskich, która każdego dnia tworzy dziesiątki modyfikacji. Ich liczba w serwisie Nexusmods w chwili, gdy piszę te słowa, wynosi 53 tysiące i 629 modów do Fallouta 3, New Vegas i Fallouta 4. Nie zapominajmy jednak o modyfikacjach do „jedynki” i „dwójki”, na bazie których powstały pełnoprawne fanowskie gry, takie jak Fallout 1.5: Resurrection czy ostatnio Fallout of Nevada.
Lokacje, których nigdy nie zapomnimy
Często wspominam Megaton z Fallouta 3. Wizja miasta, które powstało wokół nuklearnego niewypału, stanowi dla mnie zgrabne i cyniczne podsumowanie ogólnego przesłania gry. Ten rodzaj sztokholmskiego syndromu, w którym cudem ocaleni z wojny zbierają się wokół środka stworzonego do ich eksterminacji, daje do myślenia. Ale to nie jedyne miejsce w Falloutach, do którego wracam myślami.
USS Constitution z części czwartej, Nekropolis (Krypta 12) z pierwszej, Goodsprings z New Vegas czy w końcu Underworld, w którym mieszkają ghule w Falloucie 3, to wszystko miejsca, które przeszły nie tylko do historii serii, ale również zadomowiły się w naszej wyobraźni jako wzory do naśladowania. Nie, wcale nie próbuję Was przekonać, abyście urządzali swoje domy na wzór siedzib mieszkańców Pustkowi.