Zabójczy rekord. Przerażające legendy miejskie ze świata gier 👻
Spis treści
Zabójczy rekord
W latach osiemdziesiątych salony gier komputerowych przeżywały złote czasy, przyciągając ówczesną młodzież. Często były mało przyjemnymi miejscami spotkań problematycznych dzieciaków, które regularnie eksperymentowały z używkami i stały na bakier z prawem. Na tym tle wyróżniała się placówka Friar Tuck w mieście Calumet w Illinois. Prowadzony przez małżeństwo interes w porównaniu z ponurymi salonami gier konkurencji przyciągał stylizowanym na średniowieczną karczmę wyglądem i bardzo przyjemną atmosferą sprawiającą, że wielu rodziców decydowało się na spędzanie popołudni ze swoimi pociechami właśnie tutaj. Tym bardziej szokujące dla wielu musiały być wydarzenia, do jakich doszło w tak pozornie bezpiecznym miejscu.
Jedną z bardziej popularnych gier na początku lat osiemdziesiątych był Berzerk, prosta produkcja, w której sterując zielonym ludzikiem, gracz likwidował przeciwników, przedzierając się przez labirynty pomieszczeń i starając się osiągnąć jak najwyższy wynik. Jeden z automatów z tą właśnie grą stał w Friar Tucku i to właśnie na nim trzeciego kwietnia 1982 roku postanowił zagrać Peter Bukowski. Peter był miłym i spokojnym osiemnastolatkiem w doskonałej kondycji. Tego bardzo chłodnego dnia zdążył przebyć kilka ładnych kilometrów, najpierw odwiedzając swoją dziewczynę, następnie wracając do domu i odwiedzając kolegę, by wreszcie razem z nim ruszyć późną już porą do pobliskiego salonu gier. Po drodze Bukowski nie czuł się najlepiej, skarżył się kumplowi, że jest spragniony i ciężko mu się oddycha. Z tego względu wstąpił po drodze do sklepu i kupił sobie napój.
Chociaż napój nie poprawił samopoczucia chłopaka, gdy ten dotarł w końcu do celu wędrówki i zaczął grać w lubianą grę, ekscytacja pozwoliła mu zapomnieć o dolegliwościach. Zagrał dwie partyjki – w sumie zajęło mu to jakiś kwadrans, może dwadzieścia minut. Za każdym razem udało mu się dostać na listę najlepszych wyników. Po drugiej grze wpisał swoje inicjały na listę i natychmiast odsunął się od automatu. Przeszedł kilka kroków i padł nieprzytomny na podłogę. Mimo błyskawicznej pomocy udzielonej przez pracownika placówki i natychmiast wezwanej karetki Peter Bukowski zmarł w drodze do szpitala. Późniejsza autopsja ujawniła dość zaskakujący fakt – jego serce okazało się być pokryte tkanką bliznowatą (co zdarza się po ataku serca).
Zaskakująca śmierć będącego w doskonałej kondycji chłopaka, którego najwyraźniej zabiła gra komputerowa, wywołała spore poruszenie. Na temat niesławnego automatu z Berzerkiem powstała legenda, zgodnie z którą wpisywanie własnych inicjałów na listę najlepszych wyników miało przynosić nieszczęście, w niektórych przypadkach nawet powodować śmierć. Oprócz tragicznego zdarzenia z udziałem Petera Bukowskiego wspominano też przypadek Jeffa Daileya, dziewiętnastolatka z Wirginii, który w styczniu 1981 roku przez wiele godzin uporczywie grał w niesławną grę, aż w końcu niespodziewanie dostał ataku serca i zmarł. W chwili, gdy to się stało, jego rekordowy wynik wynosił nie mniej, nie więcej, tylko 16 660 punktów.
Opowieści o zabójczej grze zazwyczaj w tym momencie się kończą – na jednej solidnie udokumentowanej i jednej, biorąc pod uwagę brak precyzyjnych informacji, prawdopodobnie zmyślonej historii. Mało kto jednak wie, że istnieje również trzeci akt napisany przez Berzerka, który miał miejsce siedem lat po śmierci Bukowskiego, na dodatek w tym samym prorodzinnym salonie Friar Tuck, przy tym samym automacie, który wykończył serce osiemnastolatka.
W wyjątkowo ciepłą marcową noc 1988 roku siedemnastoletni Edward Clark Jr. razem z grupką przyjaciół postanowił spędzić czas przy grach komputerowych. Edward niewiniątkiem nie był, na koncie miał już przeszło pół tuzina drobnych zatargów ze stróżami prawa. Najpierw pograł trochę w Battlezone’a, następnie zainteresował się maszyną, przy której lata wcześniej Peter Bukowski spędził swe ostatnie chwile.
Przy automacie Clark zauważył kilka bezpańskich ćwierćdolarówek. Postanowił przygarnąć jedną z nich i użyć jej do zagrania w Berzerka. Raptem chwilę później obok chłopaka pojawił się właściciel pieniędzy, który zażądał od Clarka Juniora zwrotu. Był to Pedro Roberts, cieszący się bardzo złą sławą szesnastolatek, z którym lepiej było nie zadzierać. Obydwaj nastolatkowie wdali się w poważną bójkę, która została szybko przerwana przez pracownika salonu. Ten najpierw wyrzucił z niego Robertsa, następnie odczekał dziesięć minut i dopiero pozwolił odejść również Edwardowi Clarkowi Juniorowi, zalecając chłopakowi, by poszedł inną drogą niż chwilę wcześniej jego adwersarz z kolegami.
Clark nie posłuchał i razem ze swoimi znajomymi ruszył śladem Pedro. Był to błąd – jak się okazało, niebezpieczny szesnastolatek właśnie na to liczył i wyskoczył z ukrycia w jednej z alejek, zadając Edwardowi kilka ciosów nożem. Ranny nastolatek nie sądził, że jego obrażenia są poważne i odmówił wizyty w szpitalu. Był to kolejny błąd – gdy koledzy zdecydowali, że jednak jest z nim źle i wsadzili go do samochodu, okazało się, że jest już za późno. Chłopaka nie udało się uratować. Został zabity w wyniku kłótni o to, kto ma prawo zagrać w grę. Tę samą, która już wcześniej „cieszyła się” sławą zabójczej.