Syndrom Lavender Town. Przerażające legendy miejskie ze świata gier 👻
Spis treści
Syndrom Lavender Town
Pokemony to nie tylko szalenie popularna marka gier, kreskówek i zabawek dla dzieci, ale także obiekt krytyki, czy to ze strony Kościoła, wskazującego na związki popularnych stworków z Szatanem, czy zwykłych ludzi, uważających, że nie jest to produkcja, w którą grać powinny maluchy. Choć wiele wysuwanych przeciw tej serii argumentów to zwykłe czepianie się, nie da się ukryć, że wokół stworzonej przez Nintendo i studia Game Freak marki narosło wyjątkowo dużo plotek i niepotwierdzonych informacji, które potrafią zmrozić krew w żyłach.
Wśród tych ostatnich znajduje się tajny wewnętrzny raport wspomnianego producenta gry, który wyciekł w wakacje 1996 roku w wyniku działań jednego z pracowników firmy. Raport ten powiązał wydane kilka miesięcy wcześniej gry Pokemon Red i Pokemon Green z falą samobójstw wśród dzieci w wieku od siedmiu do dwunastu lat, jaka przetoczyła się wówczas przez Japonię. W większości przypadków dzieci odbierały sobie życie wieszając się bądź skacząc z dużych wysokości.
Raport stwierdzał, iż elementem łączącym owe zgony był fakt, że wszystkie ofiary dość namiętnie grały w Pokemony, korzystając przy tym ze słuchawek. Ponadto, mimo spędzenia przy grze komputerowej bardzo wielu godzin wystarczających, by dawno ukończyć całą produkcję, żadne z nich nie opuściło jednej z lokacji ze środka tego tytułu – Lavender Town.
Lavender Town było lokacją bardzo unikatową na tle reszty produkcji. Niewielkie miasteczko cechowało się ponurym klimatem nawiedzonego miejsca, co podkreślała depresyjna muzyka. To właśnie ona miała zawierać niesłyszalne dla dorosłych, specyficzne tony, które miały drastyczny wpływ na mózgi młodszych graczy, wywołując u nich bóle głowy, omdlenia, krwawienia z nosa, bezsenność, wybuchy agresji czy w skrajnych przypadkach depresję prowadzącą do samobójstwa. Zbiór tych dolegliwości otrzymał nazwę syndromu Lavender Town.
Nie było w tym złej woli twórców. Komponując muzykę przygrywającą graczom podczas wizyty w Lavender Town, chcieli stworzyć oryginalne, odmienne od pozostałych utwory, podkreślające ponury klimat tego miejsca. Stąd zdecydowano się na użycie eksperymentalnych tonów, wśród których przypadkiem znalazły się katastrofalne dźwięki. Ich obecności pracownicy studia Game Freak nie byli nawet świadomi, gdyż słyszały je tylko dzieci. O ile głośniczki Game Boya nie były w stanie ich wyemitować ze względu na swoją prostotę, typowe słuchawki już sobie z nimi radziły, prowadząc do tragedii.
STARSI NIE SŁYSZĄ WYŻSZYCH DŹWIĘKÓW
Faktem jest, że z wiekiem ludzie tracą zdolność słyszenia bardzo wysokich dźwięków. Portal scientificamerican.com pisał nawet w 2013 roku o urządzeniach emitujących dźwięki przeszkadzające nastolatkom, których nie słyszeli dorośli. Sprzęt ten miał powstać, by zniechęcić młodzież do przesiadywania przed sklepami.
Gdy Nintendo zdało sobie sprawę ze skali problemu, ze sklepów pośpiesznie wycofane zostały kopie gry zawierające niebezpieczny utwór. Ze względu na japońskie prawo sprawa nie została nigdy ujawniona i wiemy o niej jedynie z nielicznych doniesień osób bezpośrednio z nią związanych. Potwierdzony jest jednak fakt, że zagraniczne wersje pierwszych Pokemonów były dystrybuowane ze zmienioną muzyką graną w Lavender Town.