3. Return to Castle Wolfenstein. II wojna światowa - najlepsze strzelaniny
Spis treści
3. Return to Castle Wolfenstein
W Niemczech, z powodu prawa zakazującego używania w grach symbolów nazistowskich, Return to Castle Wolfenstein ukazało się ze sporymi zmianami. Blazkowicz walczył tam z sektą o nazwie „Wilki”, której przewodniczył Heinrich Höller (zamiast Heinricha Himmlera), a swastyki zastąpiło logo gry Wolfenstein.
Dziewięć lat musieliśmy czekać na grę, która nawiązywałaby bezpośrednio do ojca wszelkich strzelanin FPP - Wolfensteina 3D. W 2001 roku ukazał się Return to Castle Wolfenstein, pozwalając nam ponownie wcielić się w komandosa B.J. Blazkowicza i podobnie jak słynny poprzednik, praktycznie z miejsca stał się klasykiem. Kampania dla pojedynczego gracza miała swoje momenty i często nawiązywała do hitu z 1992 roku. Blazkowicz budził się w celi na zamku, w którym non stop napotykaliśmy znajome flagi ze swastyką, skarby, sekretne komnaty czy szkielety w klatkach zaczepionych na suficie. Nie tylko stylistyka budziła nostalgię, ale również zarys fabuły, w której ponownie dużą rolę odgrywał okultyzm i eksperymenty na ludziach, by stworzyć superżołnierza. To jednak nie historia dla pojedynczego gracza błyszczała w grze, a świetny tryb wieloosobowy, rozwinięty później w darmowym Enemy Territory.
W multiplayerze znikały mutanty oraz różne über-soldaty na rzecz tradycyjnych wrogów - alianci kontra naziści, a gra dość zaskakująco nie zawierała popularnego trybu deathmatch. Zamiast tego mieliśmy trzy rodzaje rozgrywki polegające na zdobywaniu celów i wymagające szerszej współpracy pomiędzy graczami. Niecodziennym pomysłem był bardzo oryginalny tryb „Stopwatch”, w którym drużyny zamieniając się w każdej rundzie rolami, musiały wykonać zadania szybciej niż we wcześniejszej akcji przeciwnik. Nowatorski był również sposób na respawn - „martwi” gracze musieli czekać do wyznaczonego przez grę momentu i odradzali się grupowo, co dawało uczucie przybycia wsparcia do pomocy zdziesiątkowanemu oddziałowi. Return to Castle Wolfenstein był niczym dwie gry w jednej, w której każdy mógł znaleźć coś dla siebie, a stareńki Wolfenstein 3D zyskał godnego następcę.