Ciche miejsce (The Quiet Place). Najlepsze horrory, które straszą na Netflixie
Spis treści
Ciche miejsce (The Quiet Place)
Rok premiery: 2018
Co najbardziej straszy: napięcie
Co psuje nastrój grozy: błędy logiczne
Ocena na Rotten Tomatoes: 95%
Ciche miejsce pokazało, że John Krasinski jest nie tylko dobrym aktorem, ale też świetnym reżyserem. Oczywiście w horrorze tym znalazło się sporo fabularnych nieścisłości, a potencjał tytułowej ciszy nie został do końca wykorzystany. Niemniej to wciąż kawał naprawdę dobrego kina. Tajemnicze istoty masakrujące ludzi, gdy tylko uda się im ich usłyszeć, są przerażające. Głównie dlatego, że tak naprawdę nie wiemy o nich nic. Tak na marginesie – obawiam się, że sequel zepsuje ten aspekt, wyjaśniając kolejne zagwozdki fabularne, ale kto wie, może Krasinski i tym razem nas zaskoczy.
Film nie miał wielkiego budżetu, a mimo to udało mu się nie popaść w śmieszność i tandetę. Widzimy dokładnie tyle, ile trzeba zobaczyć, by się bać. Słyszymy może mniej, ale tak naprawdę więcej, bo każdy dźwięk został tu wyniesiony z poziomu klimatycznego tła do rangi fabularnego łącznika. Być może lepiej byłoby ograniczyć rolę ścieżki muzycznej, być może w niektórych momentach przemyśleć, czy zachowywanie ciszy jest fabularnie uzasadnione (w końcu prawa fizyki nie pozwalają na usłyszenie wszystkiego nawet za pomocą ultraczułego słuchu), ale to wciąż oryginalny pomysł. Przyjemność z oglądania jest naprawdę duża. I czasem faktycznie można się przestraszyć.
Emily Blunt i John Krasinski grający w filmie małżeństwo są nim również w rzeczywistości. Pobrali się w roku 2010, wychowują dwoje dzieci. Do premiery Cichego miejsca Emily była zdecydowanie bardziej rozpoznawalna od swego męża. Jej popularność stanowiła jedną z przyczyn, dla których horror podbił box office (340,9 mln dolarów zarobku przy ledwie 17 mln budżetu).