Najlepsze gry 2019 roku, które ukończysz w 10 godzin
Wszyscy kochamy epickie interaktywne opowieści, które ciągną się bez końca, ale deweloperzy w tym roku dobitnie udowodnili, że krótsze produkcje wcale nie muszą dawać mniej frajdy.
Spis treści
Wbrew temu, co próbuje nam udowodnić większość wydawców wysokobudżetowych hitów ostatnich lat – nie każda produkcja musi być gigantyczną piaskownicą z zawartością wystarczającą na cały kwartał nieustannego grania i wirtualnym światem wielkości sporej planety. Czasami prawdą okazuje się powiedzenie, że mniej to więcej. Tym bardziej że wielu graczy ma przecież bardzo ograniczoną ilość wolnego czasu i niekoniecznie chce im się angażować w produkcję, której ukończenie zajmie im najbliższe pół roku.
Skąd wzięliśmy dane o średnim czasie ukończenia poszczególnych tytułów? Naturalnie z HowLongToBeat.com – serwisu zbierającego informacje o tym, ile zajmie nam konkretna gra przy różnych stylach rozgrywki. To naprawdę świetne narzędzie do zaplanowania swojego growego kalendarza, choć trzeba pamiętać, że podawane tam wyniki nie zawsze są stuprocentowo dokładne.
Tymczasem dobrze zrobione małe gry wystarczają wprawdzie na zdecydowanie krócej, ale za to każda sekunda spędzona z nimi to czysta radość – bo wszystkie ich najlepsze momenty są skupione w przedziale kilku godzin. To często produkcje niezależnych zespołów (lub nawet pojedynczych deweloperów), opierające się na jednej wyróżniającej się mechanice, która nie ma okazji się znudzić – bo napisy końcowe następują, nim zdążymy poczuć przesyt.
Dla tych najbardziej zabieganych z Was przygotowaliśmy więc listę najlepszych tegorocznych produkcji, które ukończycie w 10 godzin lub mniej. Rozstrzał gatunkowy jest doprawdy imponujący – od gry akcji z wyjątkowym naciskiem na ambitną historię, przez zręcznościowy symulator lotniczy, aż po dwuwymiarową strzelankę, w której z jakiegoś powodu sporą rolę odgrywają owoce z ciepłych krajów. Na każdą wystarczy przeznaczyć co najwyżej jedno bardzo długie popołudnie, ale na pewno nie pożałujecie tego czasu.
Resident Evil 2
- Średnia ocena w serwisie Metacritic: 91/100
- Średni czas ukończenia: 8 godz. 22 min
Gdyby wszystkie remastery i remaki ostatnich lat wyglądałyby tak jak Resident Evil 2, pewnie nie moglibyśmy się nasycić coraz to kolejnymi odświeżonymi wersjami starych hitów. To króciutka (kampania jednej postaci zajmie Wam około pięciu godzin, jeśli naprawdę się streścicie) prezentacja tego, jak niewiele potrzeba, by zrobić porządny horror. Prześliczna oprawa wizualna i często lekceważona, a nieustępująca jej pod żadnym względem warstwa audio, stosunkowo prosta fabuła, atmosfera budowana przede wszystkim w oparciu o ograniczanie naszych zasobów do minimum i absolutnie fenomenalny projekt poziomów.
TYLKO OSIEM GODZIN?
Jeśli nie skupicie się wyłącznie na wykonywaniu głównych zadań i poświęcicie trochę czasu dodatkowym zagadkom oraz eksploracji, kampania zajmie Wam około ośmiu godzin. To niewiele, ale zawartości w Resident Evil 2 starczy na znacznie więcej. Wątek fabularny można bowiem przejść dwiema postaciami, za każdym razem zyskując nieco inne doświadczenie. Do tego dochodzi jeszcze trochę skórek i broni do odblokowania, a także minikampania oraz możliwość rozgrywki jako... wielki kawałek tofu.
Szczególnie w przypadku tego ostatniego Capcom udowadnia, że lepiej postawić na jakość niż na ilość. W Resident Evil 2 przemierzamy zaledwie trzy lokacje, każda z nich jest jednak dobrze przemyślana, klimatyczna i po brzegi wypełniona zawartością. Perełką pozostaje oczywiście posterunek policji – ten trzypiętrowy budynek oferuje masę zagadek, ukrytych przejść, zamkniętych drzwi, notatek i przeciwników. Gra nie posiada minimapy, ale to tylko pomaga we wczuciu się w atmosferę tego miejsca – bo po pewnym czasie zaczynamy intuicyjnie przemieszczać się od pomieszczenia do pomieszczenia, zapamiętując rozkład pokoi i umiejscowienie skrzyń z ekwipunkiem oraz kojarząc, jakie przedmioty zdobyte na poddaszu pomogą w rozwikłaniu łamigłówki na parterze lub że znaleziony właśnie klucz otworzy nam drzwi do niezbadanego dotychczas biura.
Niezwykle pomaga to w starciach z zarażonymi, kontakty z którymi – ze względu na wiecznie deficytową amunicję – szybko nauczymy się ograniczać do niezbędnego minimum, wybierając bezpieczne ścieżki lub przemykając obok wrogów. Gra na każdym kroku wymaga od nas rozsądnego zarządzania ekwipunkiem i jeśli zaczniemy zbierać z podłogi każdą pierdółkę, szybko wpakujemy się w kłopoty, bo wyrzucone przedmioty znikają na zawsze. Dzięki temu Resident Evil 2 nawet w spokojnych momentach, gdzie nie powinno nam grozić absolutnie nic, potrafi robić wrażenie, jakbyśmy właśnie decydowali o być albo nie być swojego bohatera.