Katana Zero. Najlepsze gry, które skończysz w 10 godzin
Spis treści
Katana Zero
- Średnia ocena w serwisie Metacritic: 83/100
- Średni czas ukończenia: 4 godz. 29 min
Jeśli ktoś kiedyś powie Wam, że na konsolach Nintendo ukazują się tylko cukierkowe gry dla dzieci – Katana Zero jest Waszym najlepszym kontrargumentem. Ta wydana na Switcha i PC produkcja to mariaż dwuwymiarowej platformówki z Hotline Miami, z rozgrywką prowadzoną w tempie absolutnie zabójczym – zazwyczaj dla naszych przeciwników, którzy giną od cięć katany w fontannach rozpikselowanej krwi, ale często także dla gracza, bo żeby tutaj umrzeć, wystarczy jedno trafienie. To zdecydowanie nie propozycja dla osób o gorącym temperamencie – gra wymaga od nas błyskawicznego refleksu i bezlitośnie każe za wszelkie potknięcia, więc jej najważniejszą ofiarą może się okazać... Bogu ducha winny pad.
Na szczęście tytuł ten rzuca także koło ratunkowe tym graczom, dla których wyzwanie okazuje się zbyt trudne – a po pewnym czasie okazuje się zbyt trudne dla każdego. Tutaj do gry wchodzi narkotyk chronos, który w kontekście fabularnym pozwala głównemu bohaterowi na unikatowe postrzeganie upływającego czasu, w praktyce zaś na chwilowe spowalnianie akcji i cofanie jej w przypadku niepowodzeń. Oczywiście nawet z tą pomocą Katana Zero nadal jest wyjątkowo ciężką do zaliczenia pozycją, niemniej dzięki owej mechanice możemy wykonywać absurdalnie efektowne sekwencje akrobatyczne i precyzyjne cięcia oraz odbijać pociski. A mało co dorówna tej satysfakcji, gdy po dwudziestu próbach uda nam się w dwie sekundy oczyścić pokój z nieprzyjaciół.
Kampania zajmie nam około pięciu godzin, ale dalsze próby jak najefektowniejszego pokonywania etapów są jak najbardziej wskazane. Tym bardziej że na Katana Zero po prostu świetnie się patrzy. Wiadomo, nie jest to gra, która rozgrzeje do czerwoności najnowocześniejsze karty graficzne, ale jej retrofuturystyczna stylistka w połączeniu z wyraźnymi inspiracjami anime nadaje całości fenomenalny charakter. Najłatwiej byłoby ją określić mianem dwuwymiarowej odpowiedzi na polskiego Ruinera – a to, przynajmniej w moich oczach, spore wyróżnienie. Morderczo trudna, ultrabrutalna, stylowa produkcja, która w dodatku zajmie Wam nie więcej niż jedno długie popołudnie.