Penny Dreadful (Dom grozy). Najciekawsze mroczne seriale – horrory i thillery
Spis treści
Penny Dreadful (Dom grozy)
- Tagi: gotycki horror, wampiry, wiktoriański Londyn, Dorian Gray, niepokojący klimat
- Do obejrzenia na platformie: HBO GO, Ipla, Player.pl
Straszydła z powieści groszowych od wielu lat traktowano jak pocieszne memy, parodie i obiekty westchnień nastolatek. Wampiry, wilkołaki, demony i cała reszta upiornej gromadki – jestem pewien, że nawet wielbicielki i wielbiciele mumii by się gdzieś w otchłani young adult odnaleźli. To naturalny etap procesu oswajania lęków przez fikcję. Twórcy Domu grozy powiedzieli temu dość i zadali przytomne pytanie: a co, jeśli znów uczynić te istoty mrocznymi?
Okazuje się, że to wciąż działa. Penny Dreadful odwołuje się do poetyki powieści groszowych. Łączy gotycką, brutalną estetykę i absolutny brak pruderii z nowoczesnymi zabiegami narracyjnymi. Zabiera nas do wiktoriańskich zaułków i pałaców. Wszędzie czai się cień, zwłaszcza w duszach protagonistów. Zbierają się na modłę Ligi Niezwykłych Dżentelmenów Alana Moore’a i zmagają zarówno z zagrożeniem zewnętrznym, jak i z własnymi demonami. Czasem wręcz dosłownie.
Podczas naszej wycieczki przez mroczne oblicze Londynu poznajemy niemal klasyczny zestaw straszydeł, upiorów i mrocznych sylwetek. Oprowadza nas wiedźma (fenomenalna, momentami przerażająca Eva Green), partneruje jej podróżnik dżentelmen (Timothy Dalton) po drodze dołącza wilkołak, szalony naukowiec czy Dorian Gray, zaś z oddali słychać złowieszczy śmiech Drakuli i samego diabła, a gdzieś w tle dostrzeżemy cień indiańskiego szamana.
Zestaw tak sztampowy, że bardziej już się nie da – tyle że twórcy tchnęli w te relikty fikcji nowe życie. Skazali je na wiekuiste zmagania z własną naturą, a jednocześnie nie zepchnęli historii na tory taniego melodramatu. Każdy ma tu swój moment na uwolnienie bestii i na refleksję. Oraz wroga do pokonania i podróż do odbycia. Bywa namiętnie, chwilami wręcz kiczowato, ale aktorzy dają z siebie wszystko, a porządna historia i gęsty nastrój trzymają to w ryzach.
Bo to w gruncie rzeczy opowieść o cierpieniu, odosobnieniu i porozumieniu z samym sobą. Skąpana we krwi, niepokojącej symbolice i mroku z rzadka tylko rozświetlanym przez płomień lampy naftowej.
Wprawdzie opowieść dobiegła końca, ale to nie ostatnie spotkanie z tym światem. Spin-off Penny Dreadful: City of Angels zabierze nas do Los Angeles lat 30. XX wieku i zaprezentuje mieszankę amerykańskiego i meksykańskiego folkloru. Spodziewajmy się spotkania z Donną Muerte. Powróci część bohaterów oryginału, ale pojawią się też nowe – choć widzom znane – twarze, jak chociażby Natalie Dormer.