Thea: The Awakening. Gry, które prawdopodobnie ominąłeś w 2015 roku
Spis treści
Thea: The Awakening

Karcianka, strategia turowa, roguelike, gra w boga, survival… Wymienić wszystkie gatunki, z których czerpie Thea: The Awakening, to spore wyzwanie.
Pamiętam, że pierwszy raz debiutanckie dzieło polskiego MuHa Games widziałem podczas tegorocznej imprezy Digital Dragons – i choć wrażenie robiła ambitna próba połączenia w jednej grze elementów typowych dla kilku kompletnie różnych gatunków, w trakcie krótkiej prezentacji za nic nie potrafiłem zrozumieć, w jaki sposób wszystko się tu ze sobą zazębia. Od tamtego czasu minęło kilka miesięcy, ale Thea: The Awakening przy pierwszym kontakcie nadal sprawia, że niedostatecznie cierpliwi gracze odbijają się od niej na kilkadziesiąt metrów i rzadko kiedy dają jej drugą szansę. To jednak spory błąd, bo choć owo przesiąknięte słowiańskimi klimatami, postapokaliptyczne połączenie strategii, zabawy w boga, survivalu, roguelike’a oraz karcianki jest propozycją wyjątkowo nieprzystępną dla nowicjuszy, nagradza szczodrze tych, którzy pozwolą mu rozwinąć skrzydła. Przede wszystkim dzięki sporemu poziomowi trudności i ciężkiej mechanice każde najmniejsze zwycięstwo oraz przetrwana tura oferują niesamowitą satysfakcję, zaś losowo generowane mapy, leża potworów i surowce powodują, że gra przyciąga na długie godziny. Z kolei jej zróżnicowanie gatunkowe z jednej strony sprawia, że aby wyjść obronną ręką z potyczek, trzeba użyć jednocześnie kompletnie różnych umiejętności, z drugiej natomiast zapewnia, że coś dla siebie znajdą tu fani kilku odmiennych typów rozgrywki. W momencie, kiedy wielu graczy błagalnie spogląda w stronę „indyków”, mając nadzieję na cokolwiek innowacyjnego, Thea: The Awakening może być naprawdę interesującą propozycją.