Hotline Miami 2: Wrong Number. Gry, które prawdopodobnie ominąłeś w 2015 roku
Spis treści
Hotline Miami 2: Wrong Number
Pierwsze Hotline Miami przyciągało niesamowitą stylistyką, zachwycało rewelacyjną ścieżką dźwiękową, szokowało brutalnością balansującą na granicy przesady, zaskakiwało niewybaczającym błędów poziomem trudności i intrygowało psychodelicznym klimatem. Wrong Number robi dokładnie to samo, dodając jednocześnie bardziej rozbudowaną, wielowątkową historię (która jednak sprawia wrażenie pisanej nieco na siłę) i rzucając graczowi jeszcze większe wyzwanie. Nie ma tu wielu innowacji, bo i szczerze mówiąc, niezbyt były one potrzebne – mechanika Hotline Miami, bezwzględnej, pompującej adrenalinę rzezi oglądanej z lotu ptaka, sprawdziła się po raz kolejny doskonale. Przeciwnicy wciąż są całkowicie głupi, a ich jedynym zadaniem jest patrolowanie wyznaczonej przez deweloperów trasy lub parcie naprzód za każdym razem, gdy zobaczą gracza – nie przejmują się w najmniejszym stopniu nawet wtedy, gdy znajdą na swej drodze zmasakrowane ciało kolegi. Mimo to Wrong Number do przejścia każdego etapu wymaga ogromnej wprawy – ginie się tu od jednej kuli, wrogów są całe chmary, w dodatku trzeba nieustannie obserwować otoczenie. Poziomy powtarza się dziesiątki razy, nasi bohaterowie (teraz jest ich kilku, co niestety wiąże się z brakiem masek dających specyficzne umiejętności) co chwilę kończą nafaszerowani ołowiem, a zdobycie najwyższych ocen graniczy z cudem. Ale może właśnie dzięki temu drugie Hotline Miami tak wciąga – przebrnięcie przez każde pomieszczenie przynosi niezwykłą satysfakcję i powoduje, że nawet za pięćdziesiątym podejściem naturalnym odruchem jest nie odinstalowanie gry, a spróbowanie jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz...