Sunless Sea. Gry, które prawdopodobnie ominąłeś w 2015 roku
Spis treści
Sunless Sea

Sunless Sea wymaga sporej wprawy, ale wynagradza to dziesiątkami interesujących historii – niekiedy niepokojących i dziwacznych, innym razem komicznych.
Rogueliki ostatnio przeżywają powrót do świetności – niezależni twórcy najwidoczniej dostrzegli na nowo potencjał, jaki kryje się w grach, które można powtarzać praktycznie w nieskończoność. Sunless Sea wyróżnia się na tym tle świetnie zbudowanym klimatem. Wcielamy się w kapitana statku, wypływamy na nieznane wody i od tego momentu każde działanie głównego bohatera jest dyktowane wyłącznie naszym widzimisię. Eksploracja okazuje się wyjątkowo satysfakcjonująca: od czasu do czasu trafiamy na miejsca jakby z koszmarów H. P. Lovecrafta, zaś odkrywane na poszczególnych wyspach historie są doskonale napisane (dosłownie – wszystkie informacje musimy czytać, szykujcie się więc na sporo wertowania notatek). Zanim poznamy wszystko, co mają do zaoferowania twórcy gry, nasz kapitan zginie co najmniej kilkanaście razy, czy to z powodu ataku piratów, czy też za sprawą wyczerpania się zapasów żywności. Dzieło Failbetter Games naprawdę nie wybacza błędów, jeśli więc wyprawimy się na niezbadane dotychczas terytorium bez odpowiedniej ilości paliwa czy mocno ulepszonego statku, całą zabawę trzeba będzie zaczynać od nowa. To jednak przynajmniej przy pierwszych kilku podejściach raczej nie frustruje, Sunless Sea oferuje bowiem sporo zawartości do odkrycia, zaś mroczna atmosfera i ładne, ręcznie rysowane lokacje nie nudzą się szybko. I choć nie wszystko wypadło tu tak dobrze – np. do bólu powtarzalna i skrajnie uproszczona walka – to nadal pozycja godna polecenia każdemu, kto na widok roguelike’ów nie dostaje od razu choroby morskiej.