Kolosy w Shadow of the Colossus. Wrogowie z gier, których było nam szkoda 😭
Spis treści
Kolosy w Shadow of the Colossus
Świadectwem prawdziwie artystycznej wartości Shadow of the Colossus jest fakt, że nawet podczas widowiskowych starć z gigantami wielkości budynków trudno nie poczuć pewnego wewnętrznego konfliktu. A że właśnie na pojedynkach z kolosami opiera się cała rozgrywka, rozdarcie towarzyszy graczowi nieustannie. Z jednej strony zdajemy sobie sprawę, że zabicie szesnastu olbrzymów jest niezbędne do wypełnienia naszej misji, z drugiej zaś projektanci z japońskiego Team Ico zrobili absolutnie wszystko, byśmy nie czuli się z tym zbyt dobrze.
Duża w tym zasługa samego otoczenia. Zakazana Kraina jest opustoszała, choć wszechobecne ruiny wyraźnie wskazują, że nie zawsze tak było, i przemierzające ją kolosy zdają się być ostatnim przejawem życia w tym prawie martwym świecie. Zabijanie ich jest więc niejako dopełnieniem dzieła zagłady, do którego całkowicie świadomie przykładamy rękę. Zresztą gra uzmysławia nam, że myślenie o sobie w kategoriach bohatera jest tutaj nie na miejscu: po widowiskowym starciu przy akompaniamencie zagrzewającej do boju muzyki ścieżka dźwiękowa nagle przybiera niemal żałobne tony, potężne stworzenie powoli pada na ziemię, a protagonistę przeszywają wiązki mrocznej energii.
Nawet jeśli cała reszta mówi coś innego, oczy kolosów zdają się być nieświadome i pozbawione jakichkolwiek złych zamiarów. Wszystkiego dopełnia być może najważniejszy element: kolosy nie wyglądają i nie zachowują się jak typowi wrogowie z gier. Część z nich nie atakuje gracza niesprowokowana – dopiero gdy wskoczymy im na grzbiet i zaczniemy zadawać obrażenia, próbują nas strzepnąć niczym naprzykrzającego się insekta. Samym projektem też w niczym nie przypominają innych wielkich potworów: gigantyczne ciała zbudowane z kamienia, skóry i futra są raczej groteskowe niż przerażające, a okrągłe oczy wyrażają nie agresję, a obojętność wobec naszej obecności. Powalając je, niszczymy resztki ducha Zakazanej Krainy i chociaż może się wydawać, że robimy to w szczytnym celu, trudno pozbyć się poczucie winy i świadomości, że nie jesteśmy w tej historii odważnym herosem, a zwiastunem zagłady.