10 gier, w których możesz zabić KAŻDĄ postać
Są takie gry, które da się przejść, nie robiąc nikomu krzywdy. I to nawet wtedy, gdy stający nam na drodze do celu złole to bezwzględni dranie z prawdziwego zdarzenia. A są takie, w których uśmiercić można dosłownie każdego.
Spis treści
Gier, w których da się zabić każdego, jest całkiem sporo. Kiedy liczyłem je wszystkie (każdą serię traktując jako jeden tytuł), wyszło mi ich grubo ponad dwadzieścia. Na naszą listę trafiło ich ostatecznie dziesięć. Jeżeli brakuje Wam tu jeszcze jakichś, koniecznie napiszcie o tym w komentarzach.
The Elder Scrolls 3: Morrowind
- Premiera: 2002
- Gatunek: RPG
- Czy uśmiercenie wszystkich jest jednym z celów gry: nie
W Skyrimie można było wybijać całe wioski niewiele znaczących NPC, czasami nawet tych, z którymi wiązało się wykonanie jednego z pobocznych zadań. Co trochę ważniejsi byli przez grę chronieni – aby pozbawić ich życia, należało skorzystać z konsoli i nafaszerować biedaków czymś trującym. Było to jednak zadanie żmudne i możliwe do wykonania jedynie dzięki modom.
Jeszcze trudniej sprawa przedstawiała się w Oblivionie. W zasadzie jedynym sposobem na pozbycie się koronowanych głów było wpisanie komendy „kill”. Co więcej, takiemu Septimowi mogło to uratować życie, bowiem dzięki temu nie ginął z rąk zamachowców, tylko za sprawą przypadku i glitcha teleportującego czasami lądował na plaży. Pamiętam, że po wskrzeszeniu go rozmawiałem tam z nim całkiem długo, licząc, że twórcy przygotowali specjalny tekst na wypadek przeżycia cesarza. Nic z tego – Uriel zachowywał się tak, jakby miał zaraz umrzeć, więc nie chcąc psuć sobie immersji, dokończyłem dzieła zamachowców.
Najłatwiej było dokonać całkowitej eliminacji ludność z powierzchni mapy w trzeciej odsłonie The Elder Scrolls, czyli w Morrowindzie. Bethesda nie wpadła jeszcze wówczas na pomysł, by chronić przed śmiercią największe szychy i kluczowych rozmówców. Prowadziło to niekiedy do naprawdę zabawnych sytuacji. Szczególnie przy drugim przejściu gry. Za pierwszym nawet jedno nieopatrzne zabójstwo mogło uniemożliwić dotarcie do końca głównej fabuły. Chyba że potrafiliśmy korzystać z konsoli i modów. Wtedy można było dla odmiany zaludnić Morrowind armią żywych truposzy. Z drugiej strony Bethesda chciała w ten sposób udzielić surowej lekcji graczom – nasze nierozważne poczynania mogły pogrążyć świat w chaosie.