Zamach na Piccadilly Circus w Call of Duty: Modern Warfare. Najlepsze momenty z gier 2019 roku
Spis treści
Zamach na Piccadilly Circus w Call of Duty: Modern Warfare
Deweloperzy ze studia Infinity Ward odgrażali się, że w swojej nowej produkcji nie cofną się przed niczym, by realistycznie pokazać współczesne pole walki. Jeszcze przed premierą Modern Warfare budziło kontrowersje wśród dziennikarzy, którzy twierdzili, że pokazywanie zbrodni na ludności cywilnej to przesada jak na dzieło mające dostarczać przede wszystkim rozrywki. Twórcy postawili jednak na swoim, a gracze już w drugiej misji kampanii fabularnej mogli się przekonać, że nie będzie to przyjemna opowiastka o bohaterskich jankesach.
Etap rozpoczyna się w samochodzie, gdzie wypatrujemy terrorystów planujących zamach na Piccadilly Circus. Udaje nam się zlokalizować podejrzanego wana, ale podczas próby zatrzymania kierowca wysadza go w powietrze na środku zatłoczonej ulicy. Od tego momentu rozpoczyna się prawdziwe piekło. Jeden z naszych kolegów dostaje, dookoła palą się wraki aut, słychać paniczne krzyki cywili, a w samym centrum tego pandemonium jesteśmy my, zmuszeni do próby zneutralizowania zagrożenia.
Chociaż kampania nowego Modern Warfare została przyjęta raczej ciepło, w Rosji wzbudziła spore kontrowersje. I to zasłużenie – bo o ile do bycia przedstawianym jako złoczyńcy współczesnego świata Rosjanie zdążyli się już przyzwyczaić, tak Infinity Ward poszło o krok za daleko... i zrzuciło na nich odpowiedzialność za autentyczne zbrodnie na ludności cywilnej. W fabule pojawia się nawiązanie do masakry w mieście Al-Hadisa oraz bombardowania na tzw. autostradzie śmierci – za obie te sytuacje winą w grze obarczono wojska rosyjskie. Problem w tym, że epizody te wydarzyły się naprawdę, ale stali za nimi sami Amerykanie.
Problem w tym, że dopóki nie wyjmą broni, terroryści niczym nie różnią się od przerażonych Londyńczyków. Stoimy więc przed dylematem: najpierw strzelać i mieć nadzieję, że dobrze trafiliśmy, albo oddać inicjatywę przeciwnikowi, co na wyższych poziomach trudności oznacza praktycznie samobójstwo. Nie sposób też zorientować się od razu, czy biegnąca w naszą stronę postać to panikujący cywil, czy może szaleniec z pasem szahida, który wysadzi się, gdy tylko znajdzie się w pobliżu. Chaos wzmagają jeszcze wjeżdżające w siebie samochody, wszechobecne płomienie i dym oraz nieustanny jazgot karabinów. Modern Warfare bardzo szybko pokazuje, że nie ma zamiaru oszczędzać nam prawdziwie traumatycznych scen, i aż szkoda, iż podobnie mocnych sekwencji jest w grze niewiele.