The 7th Guest – „takie 800-megabajtowe demo”. 10 najlepszych gier 1993 roku
Spis treści
The 7th Guest – „takie 800-megabajtowe demo”
Data premiery: 1 kwietnia
Producent: Trilobyte
Gatunek: gra logiczna, przygodowa, horror
Platformy: PC CD
Ta gra weszła już do historii jako pierwsza „duża” gra na CD-ROM. Ukazała się na początku 1993 roku, od razu stając się sensacją. Przez wiele miesięcy była bezwzględnym numerem jeden na listach przebojów gier wydanych na kompaktach. To dzięki niej dziesiątki tysięcy nowych użytkowników zdecydowały się nabyć czytnik CD-ROM, skuszone pogłoskami o nieziemskiej grafice The 7th Guest. Gra stała się obowiązkowym dodatkiem do pakietów zawierających CD-ROM oraz kartę muzyczną, będąc niejako materiałem testowym do prezentacji możliwości multimedialnych zestawu.
The 7th Guest można przejść od ręki w kilka godzin, zobaczywszy po drodze animacje, jakich próżno szukać w grach wydawanych w wersjach dyskietkowych. Ale kilka godzin minie i co alej? Oglądać to jeszcze raz? To jest właśnie problem powodujący, że miodność The 7th Guest jest na zastraszająco niskim poziomie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że jest to produkt przede wszystkim do oglądania, takie 800-megabajtowe demo.
Recenzja gry The 7th Guest, „Secret Service” nr 11, ocena 100/100/75 (grafika/dźwięk/miodność)
Recenzja gry The 7th Guest ukazała się w „SS” dopiero latem 1994 roku. To dobrze pokazuje, jakie opóźnienie było między sprzętem popularnym na Zachodzie i tym, na jaki mogli sobie pozwolić gracze w Polsce. Pierwsze napędy CD-ROM potrafiły kosztować tyle, co dziś cała konsola do gier, czyli ok. 400 dolarów, i jeszcze błyskawicznie się starzały, bo pojawiały się modele z coraz szybszym odczytem danych. The 7th Guest było więc niemal mityczną grą, którą chodziło się oglądać do najbogatszego kolegi z klasy. Reszta mogła się jedynie zachwycać screenami w prasie, pokazującymi absolutnie oszałamiającą grafikę, będącą mieszanką obiektów z 3D Studio i sekwencji FMW z prawdziwymi aktorami.
W czasach, gdy radość sprawiało parę pikseli Settlersów czy pokraczne figurki agentów w Syndicacie, taka oprawa audiowizualna rzeczywiście porażała i wydawała się być kilka generacji do przodu. Nikomu nie przeszkadzało, że The 7th Guest oferuje tylko zagadki środowiskowe i dość kiczowatą grę aktorską, a przy tym jest mało strasznym horrorem. Moc pojemności płyty CD zachwycała. Bill Gates nazwał tę produkcję „nowym standardem w interaktywnej rozrywce”. Była ona chyba pierwszym prawdziwym exclusive’em i system sellerem. Dziś znowu można ją poznać w rewolucyjnej odsłonie, bo niedawno pojawiła się wersja VR. A cała reszta może sprawdzić choćby port mobilny.