Cywilizacja lemingów powstała w innym świecie - 10 najlepszych gier 1991 roku
W 1991 roku graliśmy głównie na komputerach 8-bitowych i w starsze tytuły. Jedynie szczęśliwi posiadacze Amigi, Atari ST oraz komputerów IBM mogli sprawdzić najnowsze przeboje, które dominowały w zachodnim świecie. Wiele z nich to ponadczasowa klasyka!
Spis treści
Rok 1991. Czasy, w których ukazywały się jeszcze gry na komputery 8-bitowe, jak choćby polskie Miecze Valdgira firmy ASF s.c. na Atari XE/XL. To właśnie ta generacja sprzętu, z Commodore’em 64 na czele, dominowała wtedy wśród szczęśliwych posiadaczy komputerów w naszym kraju. Wśród drukowanych w „Top Secrecie” zestawień najlepszych gier występowała jeszcze topka dla ZX Spectrum, a „poważne” pecety określano mianem komputerów IBM. W top 10 gier na blaszaki, a nawet w przypadku o wiele bardziej popularnej Amigi próżno było szukać największych hitów z 1991 roku – nowości docierały do naszego kraju z ogromnym opóźnieniem, nie mówiąc o dostępie do 16-bitowych komputerów.
Polskie realia z tego roku świetnie opisuje wypowiedź jednego z redaktorów „Top Secretu”, będąca odpowiedzią na narzekania czytelników na dużą ilość recenzji, a raczej instrukcji do gier na IBM, Amigę i Atari ST:
Specyfiką polskiego rynku jest stale utrzymujący się wysoki poziom skażenia ośmiobitowcami. Cały cywilizowany świat od dawna umie liczyć co najmniej do szesnastu. Nie twierdzimy, że Spectrum czy Amstrad nadają się na złom, ale najwyższa pora pokazać coś większego i bardziej kolorowego, co w końcu wszyscy mieć będziemy.
Posiadacze PC często dysponowali starszym sprzętem z procesorem 286 i kartą graficzną Hercules, wyświetlającą czarno-biały obraz. Były też karty CGA i EGA z zaledwie kilkoma kolorami. O wiele bardziej zaawansowana VGA z grafiką równą tej z Amigi dopiero zaczynała być standardem w nowych zestawach. Stan rynku pecetowego w Polsce świetnie zresztą oddają ówczesne reklamy w „TS-ie” – nie pokazywały zestawów komputerów i ich cen, a przykładowo tzw. „game cardy” do starszych IBM XT/AT, czyli karty rozszerzeń montowane w slocie na płycie głównej, które umożliwiały podłączenie joysticka.
Za co jeszcze warto pamiętać rok 1991? Miała wtedy miejsce premiera filmu akcji wszech czasów – Terminatora 2: Dnia sądu! Dzieła, które stało się wzorem, punktem odniesienia dla innych obrazów i rozpoczęło erę komputerowych efektów specjalnych w filmach. Dzięki niemu później powstały takie hity jak Park Jurajski czy Matrix.
Arcydzieł nie brakowało także w grach komputerowych z 1991 roku. Ponadczasowe przeboje nie mieszczą się w top 10, a parę z nich dziś wymienianych jest jako jedne z najlepszych gier w historii!
Honorowe wzmianki
- Prehistorik
- Lotus Turbo Challenge 2
- SWIV
- Gobliiins
- Gunship 2000
- The Legend of Zelda: A Link to the Past
- Final Fantasy IV
- Battle Isle
- Duke Nukem
- Space Quest 4
The Legend of Zelda: A Link to the Past – wspomina Zbigniew „Canaton” Woźnicki
A Link to the Past jest w mojej opinii najlepszą odsłoną tej serii. Podróżowanie pomiędzy dwoma alternatywnymi światami i możliwość zwiedzania dwóch różnych odsłon tych samych miejsc – to było dla mnie niesamowicie angażujące. Nigdy nie zapomnę też korzystania z master sworda z pełnym życiem, ponieważ atakowanie z dystansu, zadając ogromne obrażenia, to coś, co wielu z nas uwielbia.
Lotus Turbo Challenge 2 – wspomina Jacek „Stranger” Hałas
Jeśli spytasz o ulubione zręcznościowe wyścigi osobę, która miała jakąś 16-bitową konsolę, jest duża szansa, że wskaże Outruna. Jeśli z kolei spytasz dawnego amigowca – ze sporym prawdopodobieństwem wytypuje serię Lotus. Mam ogromny sentyment do całej trylogii – zapamiętałem ją przede wszystkim za oprawę audiowizualną (soundtrack regularnie umila mi ćwiczenia albo domowe obowiązki) i wysokie tempo rozgrywki, które skutecznie pompowało adrenalinę. Miłość do zręcznościowych samochodówek pozostała mi do dzisiaj i chętnie sięgam także po nowe tytuły utrzymane w podobnym stylu (np. seria Horizon Chase), nawet jeśli finalnie bliżej im do Outruna niż Lotusa.
Dotychczasowe topki z tej serii
- B.J. Blazkowicz i Indiana Jones sami w ciemnościach na Arrakis – 10 najlepszych gier 1992 roku
- Doomni trzydziestolatkowie – 10 najlepszych gier 1993 roku
- UFO na Arenie zalicza Szok w Systemie – 10 najlepszych gier 1994 roku
- 10 najlepszych gier 1995 roku: Wipeout zasuwa, a Dark Forces pokonuje Dooma mocą Gwiezdnych Wojen
- Lara i Duke wstrząśnięci, nie zmieszani – 10 najlepszych gier 1996 roku
- Narodziny legend – 10 najlepszych gier 1997 roku
- Otwarcie Wrót Baldura i Valve na tronie – 10 najlepszych gier 1998 roku
- Heroes 3 i sieciowe fragowanie – 10 najlepszych gier 1999 roku
Sid Meier’s Civilization – „podobna do dużego programu użytkowego”
Data premiery: wrzesień
Producent: MicroProse
Gatunek: strategia
Platformy: PC DOS, Amiga
Civilization łączy w prawidłowy sposób wszystkie wątki (działania) związane z rozwojem społeczeństwa. Wątek militarny traktowany jest tam jako narzędzie realizacji określonej przez grającego polityki rozwoju swojej społeczności. [...] w tej grze stajemy ciągle przed wyborami: armaty albo masło, technika albo literatura. [...] Ze względu na stały postęp naukowo-techniczny i ciągły rozwój ekonomiki gry Civilization nie jest monotonna. Przeciwnie, dla niektórych może być nawet zbyt skomplikowana. [...] Gra jest bardzo rozbudowana i pod względem złożoności podobna do dużego programu użytkowego. Pełen opis gry zawiera jej dokumentacja, która składa się z podręcznika liczącego 167 stron formatu A5. Podręcznik jest niezbędny. Zawiera nie tylko odpowiedzi na pytania quizowe, ale i dużo informacji, których nie sposób zapamiętać, przynajmniej w ciągu pierwszego tygodnia zabawy z Civilization.
Recenzja gry Sid Meier’s Civilization, „Secret Service” nr 3, ocena 70/50/100 (oko/ucho/forsa)
W 1991 legendarny Sid Meier stworzył arcydzieło, które trzyma w uzależnieniu miliony graczy po dziś! Na szczęście ceną każdej dawki jest jedynie wolny czas – bo to chyba od Civilization zaczął się tzw. „syndrom jeszcze jednej tury”. Rozgrywka polegająca na rozwijaniu cywilizacji od czasów wynalezienia koła aż do podboju kosmosu nie była autorskim pomysłem Meiera. Słynny inżynier po prostu przeniósł na ekrany komputerów grę planszową Brytyjczyka Francisa Treshama z 1980 roku, którą w USA wydała firma Avalon Hill.
Meier ponoć nie przejmował się za bardzo kwestią praw autorskich i mały spór z Avalonem, jaki później wybuchł, musiał załagodzić drugi z założycieli MicroProse – Bill Stealey. Stanęło na układzie, że do pudełka z dyskietkami dołączony będzie kupon zniżkowy na wersję planszową – deal, który później szefowi Avalonu, Ericowi Dottowi, zapewne śnił się po nocach...
Komputerowa wersja Cywilizacji okazała się arcydziełem – kamieniem milowym, o którym mówiono potem, że jest tak ważny dla gier komputerowych, jak ważne było wynalezienie koła dla ludzkości. „Civka” może nie dorównywała wielu ówczesnym grom pod względem oprawy audiowizualnej, ale już w przypadku grywalności była nie do pokonania. I ta legenda trwa do dziś – wszak niedługo zagramy w jej siódmą odsłonę.
Wspomina Jacek „Stranger” Hałas
Pierwsza część Cywilizacji jest w ścisłej czołówce strategii, z którymi spędziłem najwięcej czasu (syndrom jeszcze jednej tury) i które najmilej wspominam z czasowych amigowych. Pamiętam doskonale frajdę z eksploracji mapy i stawiania cudów świata czy frustrację spowodowaną najazdem barbarzyńców albo nacji, która postanowiła mi wbić nóż w plecy. Grałem na Amidze 500, która tradycyjnie miała problemy m.in. z (bardzo) dłużącymi się turami komputera, ale jako młody gracz nie przejmowałem się jeszcze zarządzaniem wolnym czasem. Niestety, z żadną kolejną częścią serii nie spędziłem już kilkuset godzin i nie sądzę, żeby się to zmieniło. Powód jest prosty – ogromny backlog i masa mniej „czasożernych” nowych gier, które trafiają na rynek.