Pustynia. Top 10 lokacji z całej serii Assassin's Creed
Spis treści
Pustynia
Co to takiego? Pustkowia przysypane piachem... przynajmniej na pierwszy rzut oka. Wizyta na pustyni zapewnia bowiem wrażenia, jakich próżno szukać na jakimkolwiek innym obszarze.
Gdzie można zobaczyć? Na pustynię można zawędrować w Assassin’s Creed Origins – chcąc poczuć przedsmak tego, co ma do zaoferowania na przykład Sahara, można jednak udać się też nieco bliżej, choćby na polską Pustynię Błędowską.
Przed premierą Assassin’s Creed Origins złośliwi twierdzili, że otwarty świat opracowany na potrzeby gry będzie zawdzięczać swoje monstrualne rozmiary pustyniom, na których Bayek nie natrafi na nic ciekawego. Nic bardziej mylnego, czego dowodem jest fakt, że „morze piasku” ostatecznie załapało się do niniejszego zestawienia. Zacznijmy od tego, że owe obszary bynajmniej nie są pozbawione życia – owszem, nie znajdziemy tam większych osad, aczkolwiek pojedyncze budynki, w których przeważnie rezydują bandyci, jak najbardziej pojawiają się tu i ówdzie.
Dodatkowo, wędrując po tych lokacjach, nie raz i nie dwa natykamy się również na zwierzęta przystosowane do życia w trudnych warunkach (jak chociażby węże) albo takie, które zawędrowały tam z bliżej nieznanych powodów; w przypadku tych drugich warto jednak mieć się na baczności i zawsze być wyposażonym w kilka strzał – nie ma bowiem nic gorszego niż bezpośrednie starcie z wygłodniałym lwem pośrodku... niczego. Sama pustynia również „żyje”, na co dowodem są występujące na niej burze piaskowe. Co prawda nie są one w stanie bezpośrednio zagrozić Bayekowi, choć znajdując się w samym środku takiej zawieruchy, nie może on wzywać na pomoc Senu ani tym bardziej przywołać swojego wierzchowca.
Jak widać, pustynia w Assassin’s Creed Origins bynajmniej nie jest martwa. Iście mistyczne wrażenia towarzyszące jej przemierzaniu potęgują majaczące w oddali piramidy.
Fatamorgana i halucynacje
Wędrowcy, którzy zapuszczają się w głąb pustyni, często doświadczają fatamorgany lub w przypadkach skrajnego wycieńczenia organizmu – halucynacji. Grając w Assassin’s Creed Origins, można się przekonać, że i Bayek nie jest na nie odporny. W trakcie swoich pustynnych wojaży protagonista „widzi” nie tylko dalekie oazy (które okazują się złudzeniem po dotarciu na miejsce) – od czasu do czasu jego oczom ukazują się również inne „atrakcje” pokroju płonącego krzaku (jego pojawieniu się towarzyszy głos przemawiający z bliżej nieokreślonego kierunku) czy pasażera na gapę, jadącego przez chwilę wraz z nim na wierzchowcu. Całość wzbogacono efektami, jakich próżno szukać na prawdziwej pustyni – przywidzenia nie rozpływają się w powietrzu, tylko rozsypują, niczym powstałe z piasku.
Assassin’s Creed Origins nie jest pierwszą (i zapewne nie ostatnią) produkcją, w której pojawia się wielbłąd. Niemniej, chcąc uzyskać możliwie najbardziej realistyczny efekt, pracujący nad jego animacjami deweloperzy postanowili... urządzić jednemu z takich zwierząt sesję motion capture. Wielbłąda w charakterystycznym czarnym kombinezonie macie na zdjęciu obok – prawdopodobnie niczego lepszego już dzisiaj nie zobaczycie.