Uncharted: Drake’s Fortune. 12 niezłych gier, których fabuła to BEŁKOT
Spis treści
Uncharted: Drake’s Fortune
Piszę te słowa, wiedząc, że to ostatnie dni przed tym, jak miłośnicy cyklu Uncharted pojawią się w naszej redakcji i zażądają mojej głowy na palu. Pozwólcie się usprawiedliwić: pierwsza odsłona tej serii to doskonała produkcja, prawdziwy Indiana Jones świata interaktywnej rozrywki. Gra urzeka wizualiami, porywa wartką akcją oraz fenomenalnie wykreowanymi postaciami – i przepadam za nią tak jak większość graczy. Ale to też produkcja, w której pojawiają się nazistowscy zombie, zarażeni antycznym wirusem.
Nie mam nic przeciwko elementom fantastycznym w opowieściach o poszukiwaczach skarbów (chociaż zdecydowanie bardziej odpowiada mi to, w jaki sposób do tematu podeszła czwarta część), ale w pierwszym Uncharted pasują one jak pięść do nosa. Do momentu pojawienia się zombie jest to ciekawa, łobuzerska historia z niepozbawionym brawury bohaterem. A potem nagle staje się jasne, że Nathan Drake, zamiast bujać się na lianach, unikać pułapek i eliminować nieszczęsnych najemników, spędzi resztę gry, pozbywając się nieumarłych nazistów.
Żeby jeszcze byli oni jakoś ciekawie zaprojektowani – wiecie, mundury Hugo Bossa, nadzwyczajna inteligencja, Ubermenschen pełną gębą – ale nie, dostajemy nudne, bezmyślne i nijako wyglądające monstra. Ale niechaj ta historia ma pozytywne przesłanie: zaledwie sześć lat po popsuciu końcówki Uncharted wprowadzeniem żywych trupów scenarzysta tej gry wymyślił fabułę The Last of Us. I chociaż w niej też obecni byli zombie, na tej liście na pewno jej nie znajdziecie.