Assassin’s Creed 4: Black Flag – pirat w krainie asasynów. 12 niezłych gier, których fabuła to BEŁKOT
Spis treści
Assassin’s Creed 4: Black Flag – pirat w krainie asasynów
Po zakończeniu trylogii Desmonda Milesa miałem szczerą nadzieję, że Assassin’s Creed da sobie spokój z wątkiem współczesnym, który nigdy nie przestał mi w tej serii przeszkadzać, i porzuci go całkowicie lub chociaż odstawi na boczny tor. Potem jednak dostałem ciągnący się w nieskończoność przerywnik w siedzibie Abstergo, korsarskie motywy poprzeplatane wątkami z wszechpotężnymi artefaktami, złoczyńców, których charaktery zredukowano do niezbędnego minimum... Widzicie, jest powód, dla którego wiele osób mówi, że Black Flag to słaba gra o asasynach i dobra gra o piratach: Ubisoft chyba aż do samej premiery nie za bardzo wiedział, co tak naprawdę chce z tą historią zrobić.
Rozgrywka jest tutaj świetna, pływanie statkiem z szantami w tle to doskonała zabawa, walka okazuje się dostatecznie efektowna, by przykryć jej prostotę – i dlatego czwarte Assassin’s Creed ma do dziś wielu fanów. Ale pod względem fabuły ta produkcja wyjątkowo szybko idzie na dno, bo zamiast wziąć się na poważnie za jeden element opowieści i odpowiednio go obudować, twórcy skaczą z wątku na wątek, całkowicie niwecząc próby wciągnięcia nas czy to w historię o pirackiej utopii, czy o XVIII-wiecznym starciu asasynów i templariuszy, czy o trwającej walce z Abstergo. Sprawę nieco ratują bohaterowie – po dziś dzień Edward Kenway jest uważany za jednego z najciekawszych protagonistów w dziejach cyklu, a i wielu z przedstawionych tu korsarzy da się polubić. Nie łudźcie się jednak: to nie pirackie dzieło pokroju Wyspy skarbów, tylko dziki miszmasz pomysłów, z których żaden nie wydaje się odpowiednio rozwinięty.