The Need for Speed – „pieszych nie ma, nie musisz się stresować”. 10 najlepszych gier 1995 roku
Spis treści
The Need for Speed – „pieszych nie ma, nie musisz się stresować”
Data premiery: 2 grudnia 1994 (3DO), wrzesień 1995 (PC)
Producent: Pioneer Productions
Gatunek: wyścigi
Platformy: 3DO, PC, PlayStation, Saturn
ND 4 SPD niezbyt odchodzi od kanonu stworzonego w kolejnych Test Drive’ach. Jedyne zasadnicze różnice to dodanie efektownej multimedialnej otoczki – ostra muzyka, fantastycznie zrealizowane filmy, duże zdjęcia w trybie SVGA – to naprawdę robi wrażenie. W dodatku, o ile twój komputer ci pozwoli, możesz grać w rozdzielczości 640 x 480, a to znacznie polepsza jakość symulacji.
Recenzja gry The Need for Speed, „Secret Service” nr 30, ocena 90/100
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że technicznie pierwsza odsłona Need for Speed pojawiła się w 1994 roku, ale tak szczerze – kto z nas wtedy miał okazję zagrać? Premiera była w grudniu, i to wyłącznie na konsolę 3DO. Biorąc pod uwagę „popularność” tej platformy w Polsce i fakt, że wszystko docierało do nas z opóźnieniem, większość zapewne zetknęła się z pierwszym NFS-em dopiero w drugiej połowie 1995 roku, kiedy wyszedł port na pecety.
A jak już wyszedł, to pozamiatał! Zamiast kręcenia się w kółko po torach wyścigowych The Need for Speed pozwalało normalnie jeździć po normalnych drogach z ruchem ulicznym, z widokiem z kokpitu, tyle że wymarzoną furą, której plakat często wisiał nad naszym łóżkiem. O ile „normalną” można nazwać jazdę z pełną prędkością na drodze publicznej. W każdym razie pierwszy NFS pozwalał robić to bez konsekwencji. Ogromną atrakcją były też świetnie zrealizowane wstawki filmowe z samochodami oraz swego rodzaju encyklopedia o najlepszych brykach na świecie. W czasach bez internetu naprawdę robiło to ogromne wrażenie i było cennym, klimatycznym dodatkiem do samej gry.
Wspomina Filip „fsm” Grabski
Moja miłość do grania „w komputer” miała dwa korzenie. Gry doomopodobne i wyścigi. Gdy zaczynałem nieudolnie jeździć za pomocą klawiatury, były to zwykle proste gry w rodzaju Screamera. W pewnym momencie dałem nawet szansę symulacji pod postacią Formuły 1. Ale moje serce w pełni skradło dopiero Need for Speed (jeszcze z „the” w tytule). A dlaczego? Bo na tych trzech długich trasach prowadzących od A do B był prawdziwy ruch uliczny. To była dla mnie taka rewolucja, że nawet miniencyklopedia o każdym z supersamochodów nie okazała się tym najlepszym elementem gry. NFS oznaczał dla mnie ściganie się viperami i suprami wśród zwykłych użytkowników ruchu, jednocześnie uciekając patrolom policji. Do dzisiaj to jedna z najlepszych gier wyścigowych w historii. Dałbym dużo, żeby ktoś pokusił się o remake z identyczną zawartością tras i samochodów.
Wspomina Adam „T_Bone” Kusiak
Spektakularna grafika, spore wymagania sprzętowe i zabójcza ścieżka dźwiękowa – The Need for Speed wyniosło komputerowe wyścigi na następny poziom. Gra była wtedy jeszcze adresowana do miłośników motoryzacji, więc rozgrywka została wsparta potężną multimedialną encyklopedią zawierającą filmy i opisy supersamochodów czytane przez narratora. The Need for Speed łączyło podejście znane z Test Drive’a, czyli „cywilne” trasy, na których mogła złapać nas policja, z wyścigami na torach, gdzie zaliczaliśmy kolejne okrążenia.
W tamtych czasach gry szybko dostawały nowe edycje na system Windows 95 i tak w 1996 roku otrzymaliśmy The Need for Speed: Special Edition, wzbogacone o dwie świeże trasy i funkcje sieciowe, o przetestowaniu których w Polsce mogliśmy raczej tylko pomarzyć.