Doom 4. Najciekawsze gry, o których słuch zaginął
Spis treści
Doom 4
Duke Nukem Forever w końcu się pojawił. Czyżby Doom 4, znany też po prostu jako Doom, miał zająć jego miejsce wśród ogłoszonych i tworzonych od zawsze tytułów? Zbierając do jednego wora informacje o najnowszej grze id Software, można napisać wciągający esej pełen zwrotów akcji, okrutnych cięć i tajemniczych przesunięć. Nie porzucajcie wszelkiej nadziei, wy, którzy na grę czekacie. Bo Zagłada w końcu nadejdzie. Tylko najpewniej zajmie jej to jeszcze trochę czasu.
A było to tak - w sierpniu 2007 roku (czyli niemal 7 i pół roku temu) John Carmack ogłosił plany stworzenia kolejnej odsłony serii Doom. Około 10 miesięcy później firma poinformowała, że prace nad grą ruszyły. Minął rok, dowiedzieliśmy się różnych mało istotnych rzeczy o wydawcy, po czym jeden z aktorów związanych z sesjami motion capture przekazał wstrząsającą informację, jakoby nowy produkt miał pokazać ludzi i wojsko walczących o przetrwanie w postapokaliptycznym świecie. Szok i niedowierzanie, prawda? Ciąg dalszy opowieści: już w 2010 roku firmowa impreza QuakeCon miała zostać zaszczycona pierwszą publiczną prezentacją nowego Dooma... która to prezentacja się nie odbyła, bo ekipa nie była gotowa. Ale gra ma być "bardziej czadowa niż Rage" (według samego Tima Willitsa, jednego z szefów). Wszyscy więc czekali dalej, oglądali rzekomo prawdziwe obrazki, rzucali się na nędzne ochłapy informacji, aż w kwietniu 2013 roku okazało się, że...
...gry nie ma. Że ostatnie lata zostały zmarnowane i efekt prac nikogo nie zachwycił, więc wywalono wszystko do kosza i proces produkcji rozpoczął się od nowa. I chyba rzeczywiście lepiej zaplanowano działania, bo w tym roku pokazano krótki zwiastun, zaś sierpniowy QuakeCon dysponował aż dwudziestominutowym pokazem wczesnej wersji shootera. W tym momencie wiemy to: gra korzysta z silnika idTech 6 (Rage i ostatni Wolfenstein działają na piątej wersji tego narzędzia), jest dużo szybsza i brutalniejsza od Dooma 3, zawiera masę klasycznych elementów z pierwszych części i mocno zawiewa tzw. oldschoolem, ale w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Aha - i będzie jakaś fabuła. A czy będzie premiera? Będzie. Kiedyś. Może za rok.