autor: Marek Czajor
Strzelaniny. W co zagrać na PlayStation 2? - cz. 2
Spis treści
Strzelaniny
Najpierw strzelanie, potem myślenie – to chyba najkrótsza charakterystyka strzelanin. I choć nie zawsze są one odmóżdżającą rozrywką, to bez tony ołowiu i setek ofiar się nie obejdzie. Najpopularniejszą obecnie odmianą tego gatunku są strzelaniny z perspektywy pierwszej osoby. Dziś prezentujemy dwie przebojowe serie FPS-owe, osadzone w realiach II wojny światowej, które ukazały się na chyba wszystkie możliwe platformy sprzętowe, w tym rzecz jasna na PlayStation 2.
Medal of Honor: Vanguard i inne z serii
Kiedy wiele lat temu Medal of Honor: Allied Assault wylądował na twardych dyskach pecetów, został okrzyknięty komputerowym odpowiednikiem „Szeregowca Ryana” i serialu „Kompania Braci”. Cóż, porównanie to jak najbardziej zasłużone, bo żaden inny tytuł równie mocno nie oddawał chaosu, jaki panuje na polu bitwy, dezorientacji z powodu śmigających kul czy przerażenia na widok padających jak muchy towarzyszy. I tak już z MoH pozostało do dziś. W każdej z czterech dostępnych na PS2 części wcielamy się w dzielnego bohatera, rzucanego przez wichry wojny w różne części świata. Lubicie wojnę na Pacyfiku – zagrajcie w MoH: Rising Sun, wolicie Europę – uruchomcie trzy pozostałe części. Najnowszy MoH: Vanguard jest niezwykle miodny, lecz zbyt krótki, dlatego polecamy MoH: European Assault, który nie dość, że dłuższy, to umożliwia walkę ramię w ramię z radzieckimi towarzyszami broni. Cieszy, że wszystkie gry serii można nabyć bez problemu zarówno w pierwszym, jak i drugim obiegu.
Dostępność: bardzo dobra (hipermarkety, sklepy z grami, sklepy internetowe, serwisy aukcyjne).
Call of Duty: World at War – Final Fronts i inne z serii
Call of Duty to kolejny doskonały cykl, rywalizujący z serią Medal of Honor o prymat w dziedzinie wojennych strzelanin. W obu produkcjach są porównywalne realia, zbliżony klimat, podobne areny zmagań. Różnice można natomiast zauważyć w osobie postaci, w które się wcielamy. W Medal of Honor jest jeden główny bohater, którym przechodzimy całą kampanię i tym samym mocno się z nim utożsamiamy. W Call of Duty bywa, że jest kilku śmiałków i tak naprawdę nieważne, kim się gra, liczy się sama akcja. W związku z tym autorzy nie muszą trzymać się kurczowo jednego frontu, tylko skaczą po różnych zakątkach świata, mieszając nas to w konflikt amerykańsko-japoński, to w aliancko-niemiecki. Tak jest choćby w wydanym rok temu CoD: World at War – Final Fronts. Gra dzięki różnym teatrom działań jest niezwykle dynamiczna, ale niestety – zawiera tylko jeden tryb kampanii, który można przejść „od kopa” w parę godzin. Dlatego, jeśli chcecie więcej czasu spędzić w okopach, zainwestujcie w pierwszym rzędzie w Call of Duty 3.
Dostępność: bardzo dobra (hipermarkety, sklepy z grami, sklepy internetowe, serwisy aukcyjne).