Warcraft III: Reign of Chaos – „tak powinien wyglądać komputerowy Warhammer”. 10 najlepszych gier 2002 roku
Spis treści
Warcraft III: Reign of Chaos – „tak powinien wyglądać komputerowy Warhammer”
Data premiery: 3 lipca
Producent: Blizzard Entertainment
Gatunek: RTS
Platformy: PC Windows, Mac OS X
Przetrząsam pamięć, aby przywołać jakieś irytujące chwile podczas mojego spotkania z Warcraftem III i nic nie przychodzi mi do głowy – choć bóg wie (a różne ma imiona), jak bardzo się staram. Ta gra jest po prostu świetna. Dopracowana pod każdym względem, ma znakomity klimat. Mogę tylko życzyć nam wszystkim więcej takich pozycji. [...] Gra wygląda tak, jak powinny być realizowane komputerowe odsłony bitewnego systemu Warhammer. Warcraft III mistrzem!
Recenzja gry Warcraft III: Reign of Chaos, „Click!” nr 08/2002, ocena: 6/6
Unikam, kiedy się da, sequeli w tych zestawieniach najlepszych gier danego roku, ale Warcraft III był ostatnim tytułem z tej serii w gatunku RTS, zanim Blizzard nie przerobił go na MMORPG. I trzeba przyznać, że było to pożegnanie w wielkim stylu. Kolejna część sagi o walce ludzi, orków i elfów w świecie Azeroth została entuzjastycznie przyjęta, zarówno przez graczy, jak i krytyków. Uważana jest za jeden z najbardziej wpływowych RTS-ów w historii i jedną z najlepszych gier wszech czasów. W miesiąc od premiery przekroczono liczbę miliona sprzedanych pudełek.
Blizzard zachwycił wszystkich RTS-ową mapą w grafice 3D, szczególnie dopieszczonym wyglądem jednostek i ogólnym designem świata gry. Nie zabrakło tak niesamowitych detali jak powiewające peleryny na wietrze albo żołnierze przestępujący z nogi na nogę podczas stania. Woda nabierała czerwonego koloru od krwi, jeśli jakiś wojak został w niej pokonany. A to tylko ułamek licznych zalet; wychwalano praktycznie każdy aspekt gry – od przerywników filmowych i muzyki po interfejs i samą rozgrywkę. Każda frakcja miała swoje mocne i słabe strony, a mimo to twórcom udało się stworzyć idealny balans pomiędzy nimi, nie czyniąc żadnej grupy zbyt silną. Na deser czekał jeszcze świetny tryb multiplayer.
Wspomina Zbigniew „Canaton” Woźnicki:

Zdecydowanie jedna z najlepszych strategii czasu rzeczywistego dla jednego gracza. Zazwyczaj na RTS-y patrzy się pod kątem żyjącej społeczności sieciowej, ale Warcrafta III można śmiało polecić każdemu, kto szuka dobrej opowieści. Obok nieumarłych do ludzi i orków dołączyły nocne elfy, które według mnie były wyjątkowo unikalne i wyróżniały się na tle innych uniwersów fantasy. W ten sposób powstała różnorodność sprawiająca, że każdy był w stanie wybrać swoją ulubioną nację. Zniszczenie Stratholme, pościg za Mal’Ganisem, podbicie Quel’Thalas i bronienie bestii kodo. To do dzisiaj jeden z niedoścignionych wzorów budowania historii w RTS-ach.
Wspomina Hubert „hexx0” Śledziewski:

Zielona gęba Thralla na tyle często szczerzyła do mnie zęby ze stron czasopism traktujących o grach wideo, że krótko po otrzymaniu pierwszego peceta, będąc na wycieczce szkolnej, wydałem wszystkie oszczędności i kieszonkowe przeznaczone na pamiątki, by nabyć wypasioną wersję Warcrafta III z dodatkiem The Frozen Throne. Nie pamiętam już, jak to się stało, ale w moje ślady poszło jeszcze kilka osób – wykupiliśmy chyba cały zapas w Empiku – przez co później można było odnieść wrażenie, że cała klasa gra w Wacrafta III. Niemal od razu wkręciłem się w fabułę, wrażenia z poznawania której potęgował znakomity polski dubbing, lecz dość szybko natrafiłem na ścianę w postaci zbyt wysokiego poziomu trudności. Trochę to trwało, ale w końcu kampanie ludzi i nieumarłych udało mi się przejść uczciwie.
Ostatnia misja orków przelała już jednak czarę goryczy, więc sięgnąłem po kody. Kiedy już jako zaprawiony w strategiach gracz wróciłem do Reign of Chaos, wszelkie wyrzuty sumienia, jakie trapiły niegdyś moją nastoletnią duszę, uleciały na wietrze, bowiem okazało się, że finał kampanii orków to rzeczywiście nie przelewki. Wciąż lubię raz na jakiś czas wrócić do trzeciego Warcrafta; niekoniecznie po to, by znowu go przejść – raczej, żeby wchłonąć trochę jego atmosfery, posłuchać kultowych teksów, popatrzeć na tę uroczą, kanciastą grafikę. Nasycam się tak przez dwa czy trzy wieczory, a potem stary laptop idzie w odstawkę (po ostatnim razie, w tamtym roku, chyba nawet nie wyjąłem płyty) – aż do następnego razu. Bo za ten remaster Blizzarda to ja dziękuję.