Mafia: The City of Lost Heaven – „sprawi ci nie mniej radości niż słynne GTA3”. 10 najlepszych gier 2002 roku
Spis treści
Mafia: The City of Lost Heaven – „sprawi ci nie mniej radości niż słynne GTA3”
Data premiery: 29 sierpnia
Producent: Illusion Softworks
Gatunek: gra akcji TPP
Platforma: PC Windows
Mafia nie jest grą idealną. Z tym zgodzi się każdy, kto dłużej w nią grał. Ale trzeba wiedzieć, że znacznie więcej jest w grze dobrego niż złego. [...] czego by o niej nie mówić, jest to gra historyczna. Rewelacyjna, innowacyjna, z przepiękną grafiką. Bez wątpienia sprawi ci nie mniej radości niż słynne GTA3.
Recenzja gry Mafia: The City of Lost Heaven, „Click!” nr 10/2002, ocena: 5/6
Do dziś pamiętam intro pierwszej Mafii – absolutnie hipnotyzujące zdjęciami, klimatem, muzyką. Praktycznie kompletnie niezwiązane z rozgrywką czy bohaterami – po prostu kamera szybująca nad miastem, pokazująca codzienny rytm mieszkańców. Niby coś do bólu zwykłego, ale jednocześnie budziło niesamowitą ciekawość, czy to przez wrażenie naprawdę tętniącej życiem metropolii, czy też przez artystyczny sznyt, który perfekcyjnie synchronizował zdjęcia i dźwięk. Aż trudno było uwierzyć, że historia niczym z Ojca chrzestnego powstała w całości u naszych południowych sąsiadów, którzy przecież tak „śmiesznie” mówią.
Mafia rozbiła wtedy bank, zbierając oceny głównie od 9 w górę. Niemal wszędzie porównywano ją do GTA3, ale z zaznaczeniem, że to o wiele bardziej dojrzała, poważna opowieść z dużo bardziej realistyczną jazdą samochodem. Gra była też mocniej liniowa kosztem swobody otwartego świata, co jednak przekładało się na wrażenie znacznie bardziej filmowej opowieści. Inspiracją był tu głównie wspomniany już Ojciec chrzestny oraz Chłopcy z ferajny. W pierwotnej wersji scenariusza, zanim przerobił go Daniel Vavra – ten od Kingdom Come: Deliverance – głównym bohaterem miał być policjant – tajniak, infiltrujący mafię od środka.
Wspomina Zbigniew „Canaton” Woźnicki:

Pod względem rozgrywki w otwartym świecie Mafia nie umywała się do GTAIII, ale dla mnie wygrywała atmosferą, która jest zdecydowanie mocną stroną tej serii, bo nic nie przebije jeżdżenia bez celu tylko po to, żeby móc posłuchać radia i popodziwiać widoki, które w tamtym czasie robiły wrażenie. Misje z wyścigiem i niszczeniem samolotu Morello śnią mi się do dzisiaj, ale to już należy do uroków tej gry. Jedna z pozycji, do której powrót nie psuje wspomnień z przeszłości.