7. Ghost of Tsushima. Najlepsze exclusive'y na PS4 – ranking redakcji
Spis treści
7. Ghost of Tsushima
O czym to? O samurajach, konflikcie między honorem a skutecznością, pięknych japońskich krajobrazach, układaniu haiku i głaskaniu lisów.
We wszelkich zestawieniach najciekawszych okresów i miejsc historycznych, w których mogłaby się potoczyć akcja kolejnej odsłony cyklu Assassin’s Creed, czołową pozycję od dawna zajmuje feudalna Japonia. Mimo dużego zainteresowania graczy samurajami, kodeksem bushido i ninjutsu, które wydawały się wprost perfekcyjnie współgrać z założeniami popularnej serii, Ubisoft cały czas zwlekał z przeniesieniem wojny z templariuszami na azjatycki grunt. Zwlekał na tyle długo, że w końcu temat „podebrało” mu studio Sucker Punch Productions, odpowiedzialne za serię inFamous. I stworzyło grę przynajmniej równie dobrą, a zdaniem niejednej osoby nawet lepszą niż najlepsze części Assassin’s Creed.
Ghost of Tsushima przenosi nas do trzynastego wieku, na tytułową wyspę Cuszimę, która staje się pierwszym celem potężnej mongolskiej inwazji. Niewielka grupka lokalnych samurajów stawia opór przeważającym siłom najeźdźców i mimo bohaterskiej walki zostaje rozgromiona. Wyspę opanowują koczownicy, ale z całej tej jatki żyw wychodzi Jin Sakai, jeden z samurajów. Po wylizaniu ran postanawia powstrzymać najeźdźców. Szybko jednak przekonuje się, że honorowe metody walki, które były mu wpajane przez całe życie, nie skutkują przeciwko sprytnemu wrogowi. By zwyciężyć, musi sprzeniewierzyć się własnym zasadom.
Opracowany przez Sucker Punch tytuł nie sili się na wielką oryginalność – w grze znajdziemy dość typowe dla pozycji z otwartym światem ganianie za znajdźkami i proste aktywności poboczne do zaliczania. Nie jest to jednak duży problem, bowiem mechaniki zabawy okazują się tu doskonale zaprojektowane, a świat bajecznie plastyczny, spójny i zachęcający do eksploracji. By stawić czoła interesującym nas wyzwaniom, nie ganiamy za znacznikami, tylko musimy obserwować kierunek wiatru, który poprowadzi nas do celu. Każde wzgórze może skrywać przepiękne widoki, każdy zachód słońca zapada w pamięć. Aktywności poboczne doskonale wpisują się w świat gry i jej klimat, każąc podążać za mitycznymi lisami w poszukiwaniu ukrytych kapliczek, relaksować się w gorących źródłach czy układać haiku.
Kiedy zaś przychodzi do walki, możemy poczuć się jak wielki samuraj i wyzwać wrogów na otwarty pojedynek, rozstrzygany pojedynczym, perfekcyjnym cięciem. Albo stać się tytułowym „Duchem” i cicho eliminować oponentów za pomocą arsenału narzędzi, którego nie powstydziłby się Hattori Hanzo. Ghost of Tsushima nie jest rewolucyjną grą. Ale typowe dla swojego gatunku mechaniki ma dopracowane niemal do perfekcji, dorzucając do tego orientalną, świetną stylistykę.