Fahrenheit. Najgorsze zakończenia – nie tylko Mass Effect 3
Spis treści
Fahrenheit
- Data premiery: 16 września 2005
- Gatunek: gra przygodowo-zręcznościowa
- Finał: dziwaczny to mało powiedziane
Zespół Quantic Dream i jego szef, którym jest David Cage, słyną z prób dostarczania graczom „parafilmowej” rozrywki pod postacią gier wideo. Fahrenheit był drugą produkcją Francuzów i jednocześnie próbą zaczarowania odbiorców mroczną opowieścią o brutalnych morderstwach popełnianych przez nieszkodliwych dotychczas obywateli.
Gra rozpoczyna się jak najlepszy thriller – od morderstwa dokonanego w barowej toalecie przez jednego z dwójki głównych bohaterów i próby zacierania śladów. Szukając wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, zwiedzamy nieciekawe zakątki Nowego Jorku, wcielając się także w policjantkę, której zadaniem jest odkrycie przyczyn i sprawców tych ohydnych czynów.
Przez większość czasu prowadzimy dochodzenie, rozwiązujemy zagadki i rozmawiamy ze spotykanymi postaciami. Do momentu, aż zbliżymy się do finałowego rozwiązania sprawy i konieczności stoczenia dziwacznej walki za pomocą quick time eventów. W przyszłości Cage jeszcze kilkakrotnie zadziwi nieporadnością niektórych rozwiązań stosowanych w swoich produkcjach, ale to był ten pierwszy raz, kiedy naprawdę można było złapać się za głowę.
Finał Fahrenheit okiem Czarnego Wilka
Moim zdaniem końcówka Fahrenheita była tragiczna. Większość gry to powolna, przesycona klimatem i świetna opowieść kryminalna. W końcówce autorzy zaserwowali nam natomiast absurdalny rollercoaster emocji, w którym akcja drastycznie przyspiesza, a twórcy postawili sobie za punkt honoru umieścić jak najwięcej zwrotów akcji na minutę zabawy. I ostro przeszarżowali – kolejne rewelacje zamiast robić wrażenie zwyczajnie męczą. Seks z trupem to nie było to, czego chciałem od finału gry, która trzymała tak wysoki poziom.
Michał Grygorcewicz